Stal zepsuła tor na własne życzenie. Nie było żadnych poleceń komisarza

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Marek Wojaczek (w środku) przewodniczący jury na finale PGE Ekstraligi.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Marek Wojaczek (w środku) przewodniczący jury na finale PGE Ekstraligi.

Pierwsze finałowe spotkanie PGE Ekstraligi Stal - Unia (46:44), to był anty-żużel. Trener Stanisław Chomski zepsuł tor i nie ma dla niego żadnego usprawiedliwienia, choć daje się słyszeć tłumaczenia, że w Gorzowie ścigania nie było przez komisarza.

W tym artykule dowiesz się o:

Często po kiepskim meczu jest tak, że gospodarz tłumaczy się ingerencją komisarza w prace torowe. Z Cash Broker Stali Gorzów też docierają głosy, że kiepska atrakcyjność finału z Fogo Unią Leszno (brak mijanek), to wina osób funkcyjnych, które nie dały zrobić Stali toru po swojemu. Mieszali się, przeszkadzali i wyszło, jak wyszło. Tyle tylko, że to kłamliwe tłumaczenie.

Od tego sezonu jest tak, że tak komisarz, jak i sędzia muszą swoje wytyczne przekazywać na piśmie. Jeśli czegoś nie ma na papierze, to gospodarze nie muszą stosować się do poleceń. Sztab Stali nie dostał w niedzielę żadnej pisemnej dyspozycji. Gorzowianie mogli na torze robić wszystko po swojemu.

Warto zaznaczyć, że na 8 i 6 godzin przed zawodami tor nie był regulaminowy, ale nikt nie miał o to pretensji, bo nie musiał być. W tym czasie, na posiedzeniach jury padały stwierdzenia, co trzeba jeszcze poprawić, żeby było bezpiecznie, ale Stal każdą usterkę mogła usuwać po swojemu. Ani komisarz, ani sędzia, ani przewodniczący jury nie wskazywali, że coś ma być zrobione tak i tak. Jury wyszło z założenia, że gorzowianie najlepiej znają swój tor, więc wiedzą co mają robić.

Dla jasności nie piszemy o stanie gorzowskiego toru na finale, dlatego że był nieregulaminowy. Był regulaminowy i bezpieczny, ale nie było show, a spokojnie można było je zrobić, bo w Gorzowie nie raz mieliśmy znakomite spotkania. Można więc domniemywać, że taki, a nie inny sposób przygotowania nawierzchni miał być sposobem na rywala. Okazało się jednak, że metoda dobry start plus krawężnik (to się liczyło) na niewiele się zdała, bo Stal wypracowała zaledwie 2-punktową zaliczkę.

Ktoś zapyta, czy nie powinno być tak, że osoby funkcyjne powinny zgłaszać uwagi, kiedy widzą, że takie, a nie inne przygotowanie toru sprawi, że nie będzie widowiska. Mają one jednak przykazane z góry, żeby tego nie robić, bo w przeszłości zdarzało się, że kluby dostając takie uwagi, gdy coś nie wyszło, błyskawicznie przerzucały winę na komisarza.

ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany

Źródło artykułu: