Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.
***
Wiemy, że Oskar Bober został wytypowany do kontroli alkoholowej przed meczem rundy zasadniczej Car Gwarant Start Gniezno - Speed Car Motor Lublin (47:43). Wiemy, że wpadł. Wiemy wreszcie, że za swoje przewinienie został ukarany miesięcznym zawieszeniem i grzywną w wysokości 50 tysięcy złotych, co zdaniem niektórych jest kpiną i zielonym światłem dla tych, co lubią sobie golnąć przed zawodami. Znam jednak takich, co twierdzą, że nie wolno przesadzać, że to wystarczy. A jeden z prezesów twierdzi wręcz, że za co karać Bobera, skoro to Start upił zawodnika, a potem załatwił mu kontrolę.
Wersja prezesa - Bober bawił się w należącej do menedżera Startu knajpie Vehikuł. W gnieźnieńskim klubie słyszymy jednak, że Oskar spędził sobotę w Gnieźnie, ale balował w Warce. Z tym lokalem Start nie ma nic wspólnego.
Wersja prezesa - Boberowi towarzyszyła podstawiona przez Start była podprowadzająca. Klub mówi, że nie podstawiona i nie do końca towarzyszyła, bo zawodnik zniechęcił ją skutecznie swoim zachowaniem.
Wersja prezesa - Bober wsiadł do taksówki prowadzonej przez byłego zawodnika Startu o imieniu Robert. Akurat w tym przypadku wszystko się zgadza. Na dokładkę junior Motoru nieźle w samochodzie napaskudził. Porozrzucał jakieś resztki jedzenia z McDonalda (nie dość, że alkohol, to jeszcze fast food na dokładkę).
Wersja prezesa - taksówkarz o wszystkim opowiedział w klubie i działacze Startu załatwili sprawę tak, że w niedzielę Oskara wytypowano do alkoholowej kontroli. W klubie odpowiadają, że może i taksówkarz mówił, ale to sędzia decyduje, kto dmucha. To Remigiusz Substyk wybrał do kontroli Bobera, ale i też Pawła Miesiąca czy Mirosława Jabłońskiego i Norberta Krakowiaka. I tylko sędzia Substyk wie, czy dokonując wskazania tych, a nie innych zawodników, kierował się sugestiami gospodarzy.
Procedura wyboru zawodników do kontroli polega na losowaniu. Nigdzie nie jest jednak opisane, jak powinno ono wyglądać. To nie jest tak, że karteczki z numerami przypisane konkretnym żużlowcom są wyciągane z koszyka, czy z koperty. W Gnieźnie było tak, że arbiter podał cztery cyfry (2, 7 i 10, 15) i tyle. Czy zrobił to, losując, czy też, dlatego że od jednego z zawodników poczuł woń alkoholu, tego nie wiadomo?
Wiem, że w żużlowym środowisku dzieją się różne świństwa. Jednak absolutnie nie stawiałbym tezy, że Start upił Bobera, a potem go wystawił. Oskar wsiadł do złej taksówki, ale wszystko to, co zrobił wcześniej, było jego wyborem. Nikt do niczego go nie zmuszał. A jeśli nawet ktoś z gnieźnieńskich działaczy poszedł do arbitra i powiedział, że trzeba zbadać Bobera, to nie piętnowałbym tego, a już na pewno nie nazwałbym tego świństwem.
Pewnie, że Start na całej tej sprawie skorzystał. Umówmy się jednak, że jeśli ktoś wie, iż do zawodów szykuje się zawodnik będący pod wpływem alkoholu, to nie może milczeć. To tak samo, jakbyśmy zobaczyli pijanego kierowcę i nie zawiadomili o tym policji. Wyobraźmy sobie, co było, gdyby Start wiedział i nie powiedział, a na torze doszłoby do jakiejś tragedii. Co wtedy mówilibyśmy o działaczach z Gniezna? Chwalilibyśmy ich za to, że nie "podkablowali" Bobera. A może krytykowaliśmy ich za brak wyobraźni i narażenie życia innych uczestników imprezy sportowej.
A już tak na marginesie, to historia Bobera powinna być dla innych przestrogą. Świat jest mały, a na pewno mniejszy niż nam się wydaje. Jeśli ktoś jest żużlowcem, to musi się liczyć w tym, że w mieście przesiąkniętym speedwayem każdy jego krok jest śledzony. Bo wszystko trzeba robić z głową. Pić również.
PS: Dodam, że były zawodnik Startu prowadzący taksówkę jeździł też w Apatorze Toruń. Tak sobie myślę, dobrze że ta nasza historia nie miała miejsca w klasie rozgrywkowej, w której jest Get Well. Znowu byłoby, że wszystko co złe, to związane z Grodem Kopernika.
ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany
babuli kuhni to nie zapomne nigdy :)
zas Czytaj całość