Co do tego ostatniego, to chodzi o sytuację z 13. wyścigu Grand Prix Słowenii w Krsko. Podczas tego biegu Słowak nie liczył się w walce i zjechał z toru z powodu defektu motocykla. Widać jednak było, że boli go jeszcze niedawno kontuzjowana noga. Okazało się to chwilowe. - Kości wszystkie są zrośnięte i jest w porządku. Nie mam jednak stuprocentowego zakresu ruchów i jak mi na siłę naciągnie Achillesa lub inne więzadła, to boli i jest to konkretny ból. Tak się stało, że złapałem jakąś dziurę, rzuciło mi tą nogą. To mnie bardzo zabolało, później przestało, jest OK - uspokoił kibiców Martin Vaculik.
Udowodnił to w niedzielę, gdy dwukrotnie dojechał do mety na pierwsze pozycji. W trzeciej serii doszło jednak do kontrowersji, bowiem zawodnik Cash Broker Stali Gorzów został wykluczony, jako winny upadku Michała Gruchalskiego. - Moim zdaniem jest to absolutnie zła decyzja i powinniśmy jechać całą czwórką. Niczego specjalnie nie zrobiłem. Przednie koło miało uślizg, dlatego mnie wytrąciło z rytmu. Niech każdy to oceni, jak sobie myśli - opowiadał 28-latek.
Już w wywiadach telewizyjnych obaj zawodnicy nie zgodzili się z werdyktem sędziego. - Szymek przede mnie wjechał i musiałem lekko zmienić styl jazdy, stąd ten uślizg. Może tego nie było widać, ale to poczułem, dlatego mnie trochę obróciło. Byłem z przodu, dosyć daleko przed nim. Kolega z toru, który upadł, też mówił, że powinniśmy to powtórzyć w pełnej obsadzie. To mówi samo za siebie. Sędzia podjął taką decyzję i trzeba to zaakceptować, choć niekoniecznie jest ona dobra - dodał jeszcze uczestnik cyklu Speedway Grand Prix.
Ta sytuacja najwyraźniej wybiła z rytmu jednego z gorzowskich liderów, bo potem nie wyglądał już tak dobrze. Reszta kolegów poradziła sobie jednak znakomicie. - Chłopacy z drużyny pojechali świetne zawody. Krzysiek, Szymek, Bartek klasa sama w sobie. Ja zgubiłem końcówkę tego meczu. Przegrałem dwa razy z Leonem, który był naprawdę szybki. Mega się dopasował. Adrian Miedziński mnie założył ze startu. Po prostu okazali się szybsi i ta końcówka nie była po mojej myśli. Ważne, że jest finał i z tego trzeba się cieszyć - mówił żużlowiec ze Słowacji.
Stal w półfinałowym dwumeczu wygrała z forBET Włókniarzem Częstochowa 100:80 i już w niedzielę rozpocznie walkę o złoto z niesamowitą Fogo Unią Leszno. Ogromna siła rażenia leszczynian nie przeraża jednak żółto-niebieskich, którzy postarają się o pełną pulę. - Jak już jest się w finale, to chce się tylko jednego - wygrać ten finał. Byki są do złapania za rogi, za nogi, za wszystko. Zrobimy wszystko, żeby pokazać dobry żużel i dać z siebie wszystko. Zapraszam wszystkich kibiców na ten mecz. To jest finał, gwarancja dużych emocji - zakończył Vaculik.
ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany
nie martw sie maly czlowieczku ci co mieli przeczytac ,preczytali
Wygra lepszy. Całe szczęście, że to jest sport i nazwiska nie wygrywają meczów.
O tym decyduje dyspozycja dnia.
Dużo kibiców się zapomina i z góry rozd Czytaj całość