Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Dziewczyny lubią brąz, czyli menedżer z notesem na plaży

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Greg Hancock i Gabriel Waliszko
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Greg Hancock i Gabriel Waliszko

Sezon ogórkowy. Mało jazdy, emocji jeszcze mniej, dlatego dziś będzie na przykład o kibicach. Wiernych i oddanych. Najlepszych na świecie. Jednak nie tylko, bo choć przerwa, to menedżerowie nie próżnują - pisze Gabriel Waliszko z nSport+.

Z drugiej strony ekranu, to cykl felietonów Gabriela Waliszko, dziennikarza nSport+.

***

Jest kilka rodzajów żużloholików. Jedni chcą odetchnąć od palonego metanolu albo oleju chociaż na chwilę, a inni wręcz obgryzają paznokcie i denerwują się, że zamiast w niedzielę wolną od handlu zabrać najbliższych na stadion muszą siedzieć w ogródku na grillu. Dlatego na wszelkich obiektach od północy do południa jest pusto i smutno, a od zachodu na wschód wieje delikatny wiatr odpoczynku. U niektórych nawet urodzinowy laczek spokojnie powiewa na domowym haku.

Nawet toromistrzowie mogą odpoczywać, bo komisarze nie wydają sobotnich poleceń. Nie muszą spędzać na ciągnikach co najmniej kilku godzin. Żużlowi prezesi albo popijają kawkę na tarasie tureckiego kurortu, albo moczą nogi w cieplutkim basenie z brązowym napojem w ręku. Ponoć niektórzy już na plażę zabierają notesy i budują. Budują, budują, budują. Skład ekipy, która ma w najbliższym roku zdobyć mistrza albo przynajmniej brązowy medal. A że dziewczyny lubią brąz, to takie plany są bardzo realne.

Menedżerowie też korzystają z tej wolnej chwili. I w głowach układają taktykę na najważniejsze spotkania roku. Nie jest to prosta sprawa, bo kibice wymagają wielkich rzeczy. A czasem nawet cudów.

Najbardziej przechlapane mają żużlowcy, którzy muszą myśleć o formie. Bo jak liga ruszy z kopyta, to już ciężko będzie ja zatrzymać. Tylko nieliczni muszą się wakacyjnie ścigać, a cała reszta leniuchuje pod palmami albo biega w strugach polskiego deszczu.

W tym całym gorącu zaimponowali mi działacze OK Kolejarz Opole, którzy chcieli znaleźć sparingpartnera do wakacyjnej jazdy. Czyli w każdej lidze trzeba być profi. I znów najgorzej mają fani, bo rozbudzone apetyty na testową jazdę wcale nie muszą być zaspokojone. Mogą być, ale niekoniecznie się najeść.

W każdym ekstraligowym miejscu już zaczyna się nerwowe przebieranie nogami, przynajmniej w domowych pieleszach i w wypielęgnowanych ogródkach. Bo za chwilę zacznie się jazda. Najpierw Cardiff, gdzie zawsze jest wielkie wow w postaci wystrzałów i fajerwerków, a potem nasza ukochana. Nasza ulubiona i najlepsza. Liga jedyna w swoim rodzaju. Fajnie, że nad Wisłą jest ta moc, dobra energia i najlepsi na świecie chcą tu właśnie się kręcić.

I tak w Lesznie jest na razie spokój, bo tabela nie kłamie. Wrocław i Gorzów idą łeb w łeb, a w Częstochowie już są szczęśliwi, bo zrobili wynik ponad stan, a jeszcze można coś ugrać. Jak śpiewa wokalista Adam Nowak z Raz, Dwa, Trzy "z nadzieją jest bardziej do twarzy", więc druga czwórka w pierwszej kolejności myśli o pewnym utrzymaniu, a potem o innych rzeczach. Zapowiada się piękny siepień i jeszcze cudowniejszy wrzesień. I tego się wszyscy trzymajmy.

Gabriel Waliszko

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Deschamps zapanował nad kadrą. "Francuzi często mieli problem z przerośniętym ego"

Źródło artykułu: