Marian Maślanka. Lwim pazurem: Przepis o rezerwowym nie ma sensu. Przecież kluby mają szkolić (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marian Maślanka
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Marian Maślanka

- Skoro kluby mają tyle szkolić, to dlaczego wprowdzamy lub utrzymujemy w regulaminie zapisy, które nijak się do tego mają? - pyta w swoim felietonie były prezes Włókniarza Częstochowa Marian Maślanka.

Lwim pazurem to cykl felietonów Marian Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

Ostatnio wiele mówi się o wymogach szkoleniowych, których na ten moment nie spełnia większość klubów ekstraligowych. Prezesi narzekają, że poprzeczka jest zawieszona zbyt wysoko, ale z drugiej strony regulamin jest znany od dawna. O rozwój młodych talentów trzeba dbać, więc działania kierunkowe władz polskiego żużla są dla mnie zrozumiałe. Rzecz w tym, że w pewnych kwestiach brakuje mi spójności.

Szkolenie powinno mieć jakiś sens. To nie może być sztuka dla sztuki. Zawodnicy muszą mieć, gdzie jeździć, żeby podnosić swoje umiejętności. Tymczasem narzucamy klubom konkretną liczbę licencji w klasie 500 cc, a jednocześnie wprowadzamy lub utrzymujemy zapisy, które nijak się do tego mają.

Pierwszy przykład z brzegu, to ograniczona instytucja gościa. Skoro niebawem mamy mieć tyle zdolnej młodzieży, to trzeba ją objeżdżać w niższych ligach, tak jak to miało miejsce jeszcze niedawno. Powinniśmy do tego jak najszybciej wrócić. Druga kwestia to rezerwowy pod numerami 8 i 16.

Skoro chcemy dopływu juniorów, to dlaczego rezerwowymi nie są tylko Polacy, ale robimy również ukłon w stronę obcokrajowców? Jakby tego było mało, oni odbierają jeszcze naszym żużlowcom starty. Argument, że musimy patrzeć szerzej i nie możemy spoglądać tylko na własne podwórko, kompletnie do mnie nie przemawia. Od rozwoju żużla międzynarodowego jest FIM. Nie powinniśmy ich wyręczać. Odgrywanie mesjanistycznej roli jest dla mnie czymś dziwnym. Kiedy nam było trudno, to nikt się nad tym specjalnie nie pochylał. Wszyscy troszczyli się o własny interes.

ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł

Nie możemy również wymagać szkolenia na podobną skalę od klubów pierwszoligowych. Trzeba zachować proporcje i narzucić wymagania stosowne do budżetów. W ogóle nie rozumiem już idei nakładania limitów na ośrodki drugoligowe. Jeśli ktoś w najniższej lidze chce i ma ku temu możliwości, to niech pracuje z młodzieżą i dostaje za to odpowiednią nagrodę. Powinniśmy iść raczej w kierunku, żeby druga liga była obszarem rywalizacji żużlowców, którzy będą wypożyczani z wyższych klas rozgrywkowych. Wtedy stworzymy sprawny system, cała polityka szkoleniowa stanie się spójna i będzie mieć jakiś sens.

Marian Maślanka

Źródło artykułu: