Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, na której ogłoszono oficjalną obsadę turnieju ("dziką kartę" otrzymał Bartosz Smektała) i wylosowano numery startowe, poinformowano także o wzroście stawek nagród finansowych dla uczestników PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi. Dla najlepszych wzrosły one o sto i więcej procent.
Przypomnijmy, że zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tysięcy złotych, drugi na mecie 15 tysięcy, a trzeci 10 tysięcy. Poprzednio najlepsza trójka otrzymywała odpowiednio: 10, 7 i 5 tysięcy złotych. Wzrost nagród jest więc znaczący, co z pewnością doda smaczku całej rywalizacji, dotąd różnie traktowanej przez zawodników. Zmianie nie uległa jedynie gwarantowana z góry kwota za sam udział. Tutaj nadal wyniesie ona 4 tysiące.
Jak wiadomo, format PGE IMME różni się od tego znanego z Grand Prix, czy Indywidualnych Mistrzostw Polski. Przez fazę zasadniczą do głównej części zawodów przechodzi nie sześciu, czy ośmiu, a aż dziesięciu zawodników. Taki system wprowadzono od początku istnienia mistrzostw PGE Ekstraligi. W tym roku nie ulegnie on zmianie, czyli dalej można myśleć o końcowej wygranej i zgarnięciu 25 tysięcy złotych, nawet jeśli po rundzie zasadniczej zajęło się miejsce w drugiej części klasyfikacji punktowej.
Najlepszym przykładem walki do końca jest triumf Grigorija Łaguty z 2015 roku z Leszna. Rosjanin zaczął bardzo źle, bo od trzeciego miejsca i taśmy. Dwa kolejne biegi także zakończył bez zwycięstwa (2,1) i był już jedną nogą pod prysznicem. Łaguta wygrał jednak ostatni wyścig, zajął dzięki temu 10. miejsce i awansował do barażu. Tam i w finale znów dojeżdżał do mety na czele. Dla przykładu w historii Grand Prix tylko dwa razy udało się wygrać, mając 7 punktów po fazie podstawowej turnieju. Dokonywali tego Fredrik Lindgren i Matej Zagar. Szwed w 2012 roku w Goeteborgu, a Słoweniec przed rokiem w Sztokholmie.
PGE IMME odbędą się 5 sierpnia na Stadionie im. Zbigniewa Podleckiego w Gdańsku.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018