Czy warto było pomagać Wandzie Kraków? Stracili wszyscy, a liga mogła być ciekawsza

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Arge Speedway Wanda Kraków
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu: Arge Speedway Wanda Kraków

Przed sezonem Arge Speedway Wanda Kraków otrzymała licencję nadzorowaną. Dzięki startom w pierwszej lidze klub miał wyjść na prostą, a przegrywa mecz za meczem i tak naprawdę idzie na dno. Czy został popełniony błąd?

- W przypadku Wandy ciągle żyjemy jeszcze nadzieją - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ. - Pod względem sportowym jest naprawdę kiepsko, ale mamy nadzieję, że krakowianie wyjdą obronną ręką chociaż w kwestiach finansowych - dodaje.

Bilans Arge Speedway Wandy mówi wszystko. Osiem meczów, siedem porażek i 246 ujemnych punktów w tabeli Nice 1.LŻ. Krakowianie nie istnieją zarówno na własnym torze jak i na obiektach rywali. - Tak naprawdę to sytuacja szkodzi wszystkim - zwraca uwagę Marta Półtorak, była prezes Stali Rzeszów.

- Tracą na tym rozgrywki, bo spotkania z udziałem takiego zespołu nie są w żaden sposób atrakcyjne. Problem mają również rywale, bo każdy mecz z Wandą to jednostronne widowisko, które w dodatku sporo kosztuje. Nie widzę również jakiegokolwiek plusy dla samych krakowian - podkreśla Półtorak.

ZOBACZ WIDEO Leszek Blanik: Jak ktoś jest najlepszy, to wygrywa z każdego pola

Jej zdaniem to właśnie Wanda na występach w pierwszej lidze traci najbardziej. - Podejrzewam, że kibice tego zespołu mają już zwyczajnie dość. Ile można patrzeć na takie porażki swojej drużyny? Czemu to ma służyć? W jaki sposób taki ośrodek ma się podnieść przy takich rezultatach? Już nawet druga liga byłaby lepszą opcją. Gdyby zaczęli od najniższego szczebla, to chociaż w niektórych kwestiach mogło wyglądać to lepiej - przekonuje Półtorak.

Na temat krakowian, którzy przed startem sezonu, dostali licencję nadzorowaną, mieliśmy sporo dyskusji. Niektórzy uważali, że Wandę należało wyrzucić z ligi i dać szansę innemu, lepiej zorganizowanemu klubowi. A takich na zapleczu Nice 1. LŻ nie brakowało. Inni podkreślali z kolei, że drastyczne działania mogą sprawić, że z żużlowej mapy Polski zniknie duży ośrodek.

- Moim zdaniem w przypadku Wandy to nie mogło się po prostu udać – podkreśla Półtorak. - Zawsze powtrzam, że troska o finanse powinna stać na pierwszym miejscu. To fundament. Skoro klub miał zaległości dotyczące sezonu 2017 przed startem tegorocznych rozgrywek, to nic dobrego nie mogło z tego wyniknąć - zaznacza Półtorak. - Poczekajmy do końca rozgrywek. Jeśli okaże się, że Wanda wypadnie blado również w kwestiach finansowych, to wtedy będziemy mówić o porażce na każdym polu - podsumowuje Zbigniew Fiałkowski.

Źródło artykułu: