Żużlowcy Zdunek Wybrzeża Gdańsk nie tylko wygrali, ale również pokazali show na torze. - Ostatni raz taki mecz widziałem w Gdańsku w ubiegłym sezonie. Nie ma się jednak co dziwić, jechały dwie topowe drużyny i zawody były zacięte. Chcieliśmy ich pokonać i tego dokonaliśmy, ale zabrakło właśnie punktu bonusowego. To bardzo smutne, bo gdybym nie został wykluczony w 14. biegu, byśmy tego dokonali. Taki jest żużel - powiedział Anders Thomsen, który nie czuje się winny upadku Troya Batchelora. - Troy to mój bardzo kolega, jednak mogę powiedzieć, że ja go nie dotknąłem - stwierdził.
Duńczyk jechał w parze z Oskarem Fajferem i w kilku wyścigach obierał te same ścieżki, które pozwalały obu gdańskim zawodnikom mijać łatwo rywali. - Po prostu go śledziłem - śmiał się Thomsen. - Patrzyłem jakie obiera ścieżki i jechałem za nim. Był bardzo szybki, obaj znaleźliśmy odpowiednie ustawienia. Ciągle we mnie siedzi to, że zabrakło nam punktu. Liczę jednak, że naszą postawą przyciągniemy kibiców na stadion w kolejnym meczu - dodał.
Brak bonusów w dwumeczach z drużynami z Gniezna i z Rybnika to jednak spory problem Zdunek Wybrzeża w kontekście walki o play-offy. Teraz gdańszczanie będą musieli pokusić się o niespodzianki, o które będzie jednak trudno zważywszy na to, że czekają ich wyjazdy do Łodzi i Lublina. - Oczywiście możemy wygrać na wyjazdach, nawet w Łodzi, czy w Lublinie. Uwielbiam lubelski tor i jak tylko znajdziemy odpowiednie ustawienia, to czemu nie? To jednak bardzo mocna drużyna i będzie ciężko - nie ma wątpliwości Anders Thomsen.
- Nie możemy się jednak poddawać, bo mamy dobry team spirit. Do tego mamy fajnego, pozytywnego trenera, który potrafi przygotować tor. Wcześniej pojedziemy do Łodzi, nigdy wcześniej nie byłem na meczu, który otwiera stadion i nie wiem co o tym myśleć. Może to być nasz wielki atut, możemy jednak zostać zmieceni z toru. Jeździłem na wielu europejskich torach i jestem gotowy na to wyzwanie - podsumował Duńczyk.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa