Gonitwę czwartą powtarzano aż dwukrotnie. W obu przypadkach z powodu Larsa Skupienia, który próbował ukraść start. Gdy bieg został przerwany za drugim razem, sam junior ROW-u Rybnik był przekonany, że będzie wykluczony. Sędzia Artur Kuśmierz podjął jednak decyzję o powtórce w czterech. Zaskoczony Skupień popędzał wówczas swoich mechaników, by ci przygotowali mu motocykl do wyjazdu na tor.
Skupień ostatecznie w biegu nie wystąpił, bo spóźnił się pod taśmę o niespełna pięć sekund. Rybniczanie złożyli jednak w tej sprawie protest, bo zegar w parku maszyn wskazywał inny czas niż ten pod taśmą startową. - Myśleliśmy, że Lars ma kilkanaście sekund więcej. Tak wynikało z tego, co pokazywał zegar. Cóż, może w Gdańsku czas liczą inaczej. Jarosław Dymek złożył w tej sprawie protest do sędziego - mówił przed kamerami Polsatu Sport prezes Krzysztof Mrozek.
Arbiter odniósł się już do całej sprawy, tłumacząc dziennikarzom Polsatu, że protest rybniczan nie został uwzględniony. Dla sędziego liczy się tylko i wyłącznie zegar na murawie i nie ma on wpływu na to, co zawieszane jest w parku maszyn. - Oba kluby słyszą gong, oznaczający odliczanie dwóch minut i tym mają się sugerować - powiedział.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa