Jakiś czas temu pojawiły się informacje, że wskutek spotkań z Tomaszem Gollobem, kapitan Falubazu Zielona Góra zmienił podejście do pewnych rzeczy i może to przeszkadzać mu w skutecznej walce na torze. Czy może tak być? - Nie. Nie łączę tych dwóch spraw. Gdyby Piotrek zaczął kalkulować, to dałby sobie spokój. Każdy zawodnik musi na torze wszystko odstawić na bok. Punkty są najważniejsze. Jak zacznie się myśleć o ryzyku, to przestaje się jechać. On nadal jedzie na sto procent - uważa Jan Krzystyniak.
Co zatem jest powodem tak fatalnej postawy zawodnika, który przecież słynął z regularności przez wiele lat? - Jeśli w tym wieku nie zacznie się sezonu od mocnego uderzenia, to może być kłopot. Dużą rolę odgrywa też sprzęt. Z meczu na mecz później jest tylko coraz gorzej. Tak to wygląda właśnie u Protasiewicza. Jedynym ratunkiem dla niego byłby cud, czyli zdobycie w jakimś meczu bardzo dużej liczby punktów. Odbiłby się od dna - tłumaczy.
Najgorsze dla żużlowca jest to, że absolutnie nie widać symptomów poprawy jeśli chodzi o wyniki w lidze polskiej. - Rozpoczęła się już runda rewanżowa, a kryzys Piotrka trwa. On będzie dostawał oczywiście szanse w meczach. Czasem jednak nawet przy świetnym sprzęcie, ma się strasznie namieszane w głowie. Mógł się po prostu zagubić. Nie wie, gdzie szukać przyczyn niepowodzenia - zauważył Jan Krzystyniak.
Co zatem pozostaje Protasiewiczowi? Za chwilę może spowodować, że jego drużyna będzie musiała bić się o utrzymanie. - Może przydałby mu się odpoczynek? Problem w tym, że w dzisiejszych czasach praktycznie niewykonalne. Nie chciałbym mówić, że to końcowe momenty jego kariery. Tak jak mówiłem, jeśli nie zrobi choć raz dobrego wyniku, to będzie już tylko pogłębiał sytuację - zakończył były zawodnik.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku