- Wygranej Fogo Unii można było się spodziewać, ale mimo wszystko liczyłem, że wynik będzie nieco inny. Gdyby Sajfutdinow nie odpuścił biegu i gdyby Kołodziej nie miał upadku, to zwycięstwo gości mogło być jeszcze bardziej okazałe - mówi w rozmowie z naszym portalem Robert Kościecha.
Jego zdaniem sytuacja w Toruniu robi się coraz trudniejsza, bo z meczu na mecz drużyna pogrąża się w kryzysie. - Mam wrażenie, że jadą coraz gorzej. Po tym spotkaniu jedynym plusem jest postawa Jasona Doyle'a. Pretensji nie można mieć też do Daniela Kaczmarka, który od początku sezonu przejawia dużą ochotę do walki. Cała reszta jeździ bardzo w kratkę lub po prostu słabo - ocenia były trener torunian.
Na czym jego zdaniem polega problem zespołu? - Szukałbym go gdzieś wewnątrz. Coś w środku tej drużyny ewidentnie nie gra, bo nazwiska przecież są. Nie chce mi się wierzyć, że cały zespół tak po prostu nie jedzie - tłumaczy Kościecha i zwraca uwagę, że jeden poważny błąd torunianie popełnili jeszcze przed początkiem meczu z Fogo Unią Leszno.
- Byłem zszokowany torem, który przed meczem był bardzo namoczony. Nawierzchnia była dość przyczepna. Czytałem, że Get Well chciał zaskoczyć gości torem, a mam wrażenie, że torunianie zaskoczyli samych siebie - przekonuje.
ZOBACZ WIDEO Speedway of Nations gwarantuje emocje do ostatniego wyścigu
Kościecha nie ma natomiast uwag do taktyki, którą zastosował Jacek Frątczak. Jego zdaniem puszczenie do boju Jacka Holdera od pierwszej serii było dobrym ruchem. - Dobrze, że Jack Holder dostał szansę od razu. Do tej pory było tak, że wskakiwał gdzieś w połowie spotkania lub jeździł bardzo rzadko. Iversen od początku sezonu nic nie jedzie. Widać, że jest pogubiony. Ruch z Jackiem był dla mnie rozsądny - ocenia.
Nastroje w Toruniu po porażce z Fogo Unią są fatalne, ale Kościecha uważa, że temat awansu do fazy play-off nie został jeszcze przegrany. - Ciągle jest na to szansa. Get Well jedzie teraz do Częstochowy, ale to nie ten mecz jest kluczowy. Najważniejszy będzie rewanż z Włókniarzem na Motoarenie. Jeśli torunianie to spotkanie przegrają, to czwórka definitywnie im odjedzie - podsumowuje Kościecha.