Betard Sparta Wrocław ma trudny początek sezonu. Cieniuje Vaclav Milik, który przecież miał być jednym z liderów drużyny. Na razie jednak więcej niż o jego formie, mówi się o brodzie, którą Czech zaskoczył ostatnio wszystkich. Poza tym słabo jedzie Andrzej Lebiediew. Inni też mają swoje lepsze i gorsze momenty, co przekłada się na liczbę punktów w tabeli.
- Ostatnio w MPPK w jeździe wrocławian coś drgnęło, więc być może to jest sygnał, że wracają na właściwe tory - zastanawia się Wojciech Dankiewicz. - Inna sprawa, że jeśli w meczu w Tarnowie pojedzie mimo wszystko Nicki Pedersen, to Sparta będzie miała szalenie ciężką przeprawę. Bez Duńczyka karty mogą ulec zmianie - dodaje.
Nasz ekspert wspomniał o Nickim Pedersenie, który wciąż nie podjął decyzji, czy wystartuje w niedzielę. W środowisku da się usłyszeć, że Duńczyk jest zdeterminowany, aby mimo kontuzji nadgarstka wspomóc swoją drużynę. Ale były mistrz świata to nie jedyny problem Sparty. Inny to tarnowski tor, będący prawdziwą zagadką dla zespołów przyjezdnych. Na razie wszyscy błądzą po nim, jak dzieci we mgle.
- Na papierze lepiej wyglądają wrocławianie, ale pamiętajmy o specyfice tarnowskiego toru. Drużyny przyjezdne jeszcze się nie połapały w ustawieniach, dlatego miejscowi mają duży atut. Sam zresztą słyszałem, jak różni zawodnicy między sobą rozmawiają i otwarcie przyznają, że jeszcze nie wiedzą, o co chodzi z tym torem. Jeszcze większym handicapem jest to, że przez rok Unii nie było w PGE Ekstralidze. Niektórzy mogą mieć w pamięci ustawienia sprzed dwóch, czy trzech lat, które teraz się nie sprawdzają. Myślę, że Tarnów spłata u siebie jeszcze nie jednego psikusa. Zobaczymy, czy akurat wrocławianom. Wiele zależy od Pedersena - podsumował nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę