Wraca temat lekarzy zewnętrznych na zawodach żużlowych. W GKSŻ liczą, że jeśli zastąpią oni miejscowych lekarzy powiązanych z klubami, to w meczach nie będą już startować zawodnicy połamani i niezdolni do dalszej jazdy. Temat prac Zespołu Medycznego PZM wypływa kilka dni po upadku Janusza Kołodzieja w meczu Fogo Unia Leszno - Falubaz Zielona Góra (56:34). Zawodnik został uznany za zdolnego do kontynuowania zawodów, ale ostatecznie nie wystąpił w żadnym biegu.
- Zespół Medyczny PZM wraz z GKSŻ pracują obecnie nad nową koncepcją zabezpieczenia medycznego w sporcie żużlowym, zwłaszcza w obszarze podejmowania ważnych dla zdrowia zawodników decyzji i podziału kompetencji w tym zakresie. Wkrótce należy spodziewać się przedstawienia nowych rozwiązań - czytamy w mailu, który otrzymaliśmy od Beaty Mass, wiceprzewodniczącej zespołu.
Nie ma tam podanej wprost informacji o lekarzach zewnętrznych, ale z naszych informacji wynika, że to ma być kluczowe rozwiązanie. - Ciekawy pomysł - uważa Sławomir Kryjom, żużlowy menedżer. - Zewnętrzny lekarz nie będzie działał pod presją klubu. Inna sprawa, że ostatnio nie działo się nic takiego, co by uzasadniało taką zmianę. Przypadek Kołodzieja? Tyle, że ja go widziałem spacerującego z karetki do gabinetu lekarza. To, że nie pojechał, było decyzją klubu. Skądinąd słuszną.
- Według mnie forsowanie rozwiązań, które wpłyną na zwiększenie klubowych kosztów, nie ma sensu - komentuje ekspert nSport+ Wojciech Dankiewicz. - Jak tak dalej pójdzie, to za chwilę wejdziemy w ślepą uliczkę. Bo skoro niezależny lekarz, to może i zewnętrzny kierownik startu, parku maszyn i tak dalej. Wydaje mi się, że powinniśmy raczej wpływać na zwiększenie świadomości tych lekarzy, którzy obecnie pracują. Oni muszą wiedzieć, że jeśli dopuszczą kontuzjowanego zawodnika do jazdy i coś się stanie, to ktoś im nałoży kajdanki na ręce.
- Inna sprawa, że takich sytuacji, gdzie zawodnik ledwo stoi na nogach, ale dalej jedzie w meczu, jest coraz mniej - zwraca uwagę Dankiewicz, a Kryjom dodaje: - Żadna nowa regulacja nie da nam gwarancji, że wszelkie złe decyzje znikną. W Grand Prix wprowadzono oficera medycznego cyklu na cały sezon, który z założenia ma być niezależny. I co? Rok temu dopuścił do jazdy chodzącego o kulach Jasona Doyle’a. Oglądając jego jazdę, stwierdził, że nie jest on niebezpieczny dla rywali.
ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu