Kłótnia o rezerwowego w PGE Ekstralidze. Cieślak atakuje, Zmora popiera, a Frątczak się dziwi

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Jacek Frątczak stroi sobie żarty z Maxa Fricke
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Jacek Frątczak stroi sobie żarty z Maxa Fricke
zdjęcie autora artykułu

Już po dwóch kolejkach PGE Ekstraligi kluby krytykują wprowadzenie rezerwowego pod numerami 8 i 16. Grono przeciwników nowych regulacji jest coraz większe. Nie podobają się one między trenerowi Włókniarza i szefowi Stali Gorzów.

[tag=6252]

Marek Cieślak[/tag], podczas Magazynu PGE Ekstraligi, stwierdził, że dodatkowy zawodnik jest niczym innym jak omijaniem regulaminu. Do tej pory w składzie musieliśmy mieć dwóch polskich seniorów. Teraz można mieć tak naprawdę jednego, bo ten drugi może być zmieniany już od pierwszego wyścigu.

- Nie mam nic przeciwko, żeby rezerwowy był, ale nie powinno być działania z premedytacją. Tymczasem czasami już przed meczem wiemy, że ktoś jest w składzie, ale na tor nie wyjedzie - podkreślał trener forBET Włókniarza Częstochowa. Jego zdaniem rezerwowy mógłby startować przykładowo w sytuacji, gdyby jeden z podstawowych seniorów nabawił się kontuzji.

- Zgadzam się z trenerem. To jest omijanie przepisów. Jeśli klub ma w składzie dobrego rezerwowego, to nie musi wydawać pieniędzy na porządnego Polaka - wtrącał z kolei ekspert nSport+ Mirosław Jabłoński. Do dyskusji bardzo szybko na Twitterze włączył się również prezes Cash Broker Stali Gorzów Ireneusz Maciej Zmora.

"Marek Cieślak powiedział, że rezerwowy z numerem ósmym to omijanie reguł mówiących o dwóch Polakach w składzie. Sto procent racji! Rozwijamy zagranicznych a powinniśmy Polaków!" - napisał od razu szef gorzowskiego klubu.

Z drugiej strony złośliwi mogą powiedzieć, że wprowadzenie rezerwowego krytykują kluby, które nie mają na tej pozycji wartościowego zawodnika. Jacek Frątczak z Get Well Toruń, który może korzystać pod numerami 8 i 16 z Jacka Holdera, wypowiada się w tym temacie zupełnie inaczej. - W jednej rzeczy się z Markiem Cieślakiem też zgadzam - mówi menedżer torunian. - Jeśli zawodnik wychodzi tylko do prezentacji, to trudno mówić o dwóch Polakach. Z drugiej jednak strony mamy rezerwy taktyczne, a zastępstwo zawodnika może być stosowane za polskiego seniora i wtedy on też widnieje tylko w programie, a jadą za niego obcokrajowcy. W trakcie meczu nie obowiązuje żadna klauzula, która chroni Polaków i gwarantuje im starty - argumentuje Frątczak.

- Nie zgadzam się jednak ze stwierdzeniami, że ktoś omija regulamin i należy go skazać na ostracyzm. Zapisy były jasne i czytelne już zimą. Każdy mógł pod to szyć skład. To jest tak samo jak z protestami. Byłem traktowany jak wyrzutek, a robiłem wszystko w zgodzie z przepisami. Jeśli coś nam się nie podoba, to można o tym powiedzieć i dyskutować o zmianach po sezonie - zauważa Frątczak. W tym miejscu trzeba też podkreślić, że Marek Cieślak wcale nie krytykował Betardu Sparty. Trener wyraźnie podkreślił, że rozumie wrocławian, którzy korzystają do maksimum z przepisów.

Z kolei Frątczak zauważa jeszcze jedną rzecz. Twierdzi, że za kilka tygodni niektóre kluby mogą zmienić zdanie o rezerwowym. - Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mam wrażenie, że wszystko może się zmienić, jeśli w klubie, który krytykuje rezerwowego, pojawi się jakaś kontuzja. Wtedy jego działacze mogą spojrzeć na całą sprawę zupełnie inaczej - podsumowuje Frątczak.

ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu

Źródło artykułu: