Przed pierwszym spotkaniem w Tarnowie napięcie było ogromne. Eksperci mówili, że dla beniaminka to kluczowy mecz, w zasadzie spotkanie o być albo nie być w PGE Ekstralidze. Falubaz nie jest w końcu uważany za faworyta ligi, więc takie zespoły Unia na własnym torze musi pokonywać. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czytałem tych wszystkich opinii, ale w żaden sposób się nimi nie sugerowałem - powiedział w rozmowie z naszym portalem Łukasz Sady.
- Nigdy nie rozdaje przed sezonem medali i na ogół nie typuję również wyników poszczególnych spotkań. Liczyłem w tym spotkaniu na wygraną i powiem nawet więcej. Zakładałem, że przeprawa nie będzie tak trudna, a zwycięstwo okaże się ostatecznie bardziej okazałe. Świetnie, że jest wygrana i punkty, bo to była podstawa. Myślę o tym meczu w kategoriach, że pierwsze koty za płoty. Trochę nam jeszcze brakuje - skomentował prezes klubu z Tarnowa.
Jego zdaniem beniaminek dopiero pokaże swoją siłę. Na to potrzeba jednak jeszcze czasu. - Zabrakło nam punktów Artura Mroczki i Petera Kildemanda. Zwłaszcza tego pierwszego stać na więcej. Obu jednak może w pewnym sensie usprawiedliwić. Mieliśmy niezobowiązujące jazdy na torze w Gdańsku, a poza tym zaledwie dwa treningi na własnym torze. Nie było też żadnego sparingu. Podejście do ligi w takich okolicznościach nie jest komfortowe - tłumaczy Sady.
W Tarnowie mogą cieszyć się przede wszystkim z postawy Nickiego Pedersena. Zimą było sporo obaw, czy Duńczyk nie wykręci Unii numeru i będzie chciał umierać za Tarnów. - Pokazał profesjonalizm i walczył z całych sił, żeby być numerem jeden w każdym swoim biegu. Nie odpuścił nawet na moment. Popracować musi jeszcze Peter Kildemand. O niego też jestem spokojny. Końcówka zawodów w jego wykonaniu napawa optymizmem. Spasuje się i będzie dobrze - podkreśla prezes.
Największym problemem Unii jest w tej chwili brak jazdy. Łukasz Sady uważa, że wraz z upływem czasu jego drużyna będzie coraz silniejsza. Przed najbliższym meczem trudno będzie jednak nadrobić zaległości. Beniaminek jedzie do Częstochowy już w piątek, więc czasu na treningi nie będzie zbyt wiele.
ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls