Podatek u źródła. Czy żużlowcy na pewno muszą go płacić? Co na to minister finansów?

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Chris Holder i Jason Doyle (z tyłu) w Grand Prix
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Chris Holder i Jason Doyle (z tyłu) w Grand Prix

Kluby PGE Ekstraligi otrzymały zalecenie, by potrącać zawodnikom zagranicznym 20 procent podatku u źródła. Prezesi mają wątpliwości. Ryszard Czarnecki, europoseł, były prezes Sparty, twierdzi, że trzeba by poprosić ministra finansów o wykładnię.

Nowa regulacja weszła już w styczniu 2017 roku, a kluby PGE Ekstraligi otrzymały zalecenie, by potrącać zawodnikom zagranicznym 20 procent podatku u źródła. Część działaczy ma jednak wątpliwości, czy prowadzący działalność gospodarczą żużlowcy powinni być obciążeni daniną. Zwłaszcza ci, którzy funkcjonują jako spółki, a tych nie brakuje. Tymczasem przepisy jasno wskazują na osoby fizyczne.

Ryszard Czarnecki, europoseł i były prezes Sparty Wrocław, z jednej strony chwali rozwiązanie, a z drugiej podziela obawy prezesów, którzy mają wątpliwości. - Rozumiem intencje ministra finansów, który wprowadzając regulację, wykazuje troskę o polski budżet - mówi nam Czarnecki. - Swoją drogą zawodnicy, z krajów, z którymi Polska ma umowę o wspólnym opodatkowaniu, nie mają się czym martwić. Jeśli u nich jest inna stawka niż 20 procent, to później w swoim kraju dopłacą jedynie różnicę lub otrzymają zwrot nadpłaconej kwoty.

- Podatek u źródła na pewno jest problemem dla zawodników rozliczających się w rajach podatkowych, bo z nimi nie mamy żadnych umów - komentuje Czarnecki. - Oni muszą zapłacić te dwadzieścia procent plus to, co mają w raju. A jak nie chcą tego płacić, to mogą zarejestrować działalność w Polsce i u nas się rozliczać.

A teraz będzie o wątpliwościach. - Kłopot mają też ci, którzy funkcjonują jako spółki, a wiemy, że tacy żużlowcy są - zauważa Czarnecki. - Im potrzebna jest jasna wykładania ministerstwa finansów, żeby nie było potem możliwości interpretacyjnych, które byłyby wykorzystywane w złej sprawie. Kluby też muszą wiedzieć, co z takimi zawodnikami, żeby nie mieć problemów ze skarbówką. Jestem gotów na to, by być pośrednikiem w rozmowach z panią minister Teresą Czerwińską, która notabene urodziła się w żużlowym mieście Daugavpils na Łotwie.

Prezes Ekstraligi Żużlowej Wojciech Stępniewski podpisuje się pod ofertą Czarneckiego. - To dobry pomysł, by uzyskać taką wykładnię - mówi działacz, więc w ciemno można założyć, że wkrótce były prezes Sparty ruszy z żużlową misją do ministerstwa.

Wykładania może się przydać nie tylko żużlowcom zarejestrowanym jako spółki, ale i też tym, którzy są obsługiwani przez różnego rodzaju agencje sportowe i za ich pomocą podpisują kontrakty i świadczą usługi.

ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii!

Źródło artykułu: