Zagar jak Zenek Martyniuk, Kudriaszow kupił serca kibiców. Włókniarz zaprezentowany i zmobilizowany

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Leon Madsen prowadzący doping podczas prezentacji Włókniarza na 2018 rok
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Leon Madsen prowadzący doping podczas prezentacji Włókniarza na 2018 rok

Hala Sportowa Częstochowa w niedzielę została opanowana przez biało-zielone barwy. forBET Włókniarz z pompą przywitał 2018 rok. Był humor, głośna, rockowa muzyka i doping kibiców. Jeśli będzie tak drapieżnie w sezonie, to Lwy pogryzą rywali.

Prezentacja częstochowskiej drużyny, zgodnie z zapowiedziami, zgromadziła tłumy. Co prawda nie takie, aby dla kogoś zabrakło miejsca, ale frekwencja była znacznie wyższa niż przed rokiem. Zaczęło się od przypomnienia ubiegłego sezonu na telebimie. Przygotowano materiał wideo, w którym ujęto ważne momenty z rozgrywek, w których biało-zieloni zajęli 5. miejsce. Prowadzący imprezę, Tomasz Lorek i Ireneusz Bieleninik budowali napięcie. Ten drugi zaczął od powrotu do przeszłości.

- Tomek, pamiętam, że po raz ostatni wspólnie pracowaliśmy na murawie na meczu Włókniarza w 2003 roku. To był finał z toruńskim Apatorem. I wiesz co? Włókniarz został mistrzem Polski! - stwierdził, co oczywiście spotkało się z reakcją trybun. Były brawa i skandowanie nazwy drużyny. Lorek odparł, że naturalnie pamięta. - Częstochowianie pojechali wtedy kapitalne zawody - dodał.

Płynnie przechodzono przez punkty nakreślone w scenariuszu imprezy. Na początek powitano zawodników Lwiątek Częstochowa, którzy zrobili duże wrażenie na fanach. Oto przed nimi stanął 4-latek, który już dosiada małego motocykla i dąży do realizacji marzenia o zostaniu jednym z czołowych żużlowców Włókniarza. Później przypomniane zostało Drużynowe Mistrzostwo Polski Juniorów. Nie minęło wiele, a na scenę zaczęli wychodzić pierwsi zawodnicy Lwów, którzy w 2018 będą się ścigać w PGE Ekstralidze.

Wielką owację zebrał Andriej Kudriaszow. Dlaczego? - Marzyłem o tym, aby zostać zawodnikiem Włókniarza od 2015 roku, kiedy pierwszy raz pojawiłem się w Częstochowie - wyznał. Rozmowa z prowadzącymi jeszcze chwilę potrwała, a na jej koniec Ireneusz Bieleninik stwierdził: - Ludzie, wy tego nie widzicie, ale ten chłopak ma łzy w oczach. W ten sposób wskazał, że Rosjanin rzeczywiście spełnił jedno ze swoich marzeń i nie wypowiada słów na pokaz.

Niedługo po nim pojawił się na scenie Adrian Miedziński. To zawodnik przez część częstochowskich kibiców nielubiany. Tymczasem fani stanęli na wysokości zadania. Miedzińskiego powitały oklaski, tylko gdzieś po kątach dało się słyszeć pojedyncze gwizdy. Sam zawodnik sprawiał wrażenie tym faktem pozytywnie zaskoczonego. Dopiero gdy skończył mówić, ktoś zaintonował "kto nie skacze ten z Torunia" i wtedy już poszło. "Miedziak" chwycił mikrofon i krótko, z uśmiechem, skwitował: - Ale ja mieszkam pod Toruniem - i pomachał w stronę publiczności.

Fredrik Lindgren opowiadał o życiu w Andorze, Leon Madsen na scenę wjechał na rowerze i mówił, że w razie kłopotów sprzętowych biało-zieloni skorzystają z tego typu jednośladu, a i tak będą bić rekordy torów. Jako ostatni z żużlowców zaprezentowany został natomiast Matej Zagar. Zawodnicy w towarzystwie pięknych hostess wychodzili przy utworze Zenona Martyniuka "Przez twe oczy zielone". Słoweniec dał się ponieść muzyce i nucił piosenkę, co wychwycił Bieleninik. Poprosił on zawodnika o zaśpiewanie refrenu acapella, co ten bez wahania uczynił. Trybuny ryknęły śmiechem.

Wielka feta towarzyszyła powitaniu Marka Cieślaka. To powrót legendy Włókniarza po 20 latach. I choć nikt otwarcie żadnych deklaracji składać nie chciał, dało się wyczuć wielką motywację ukierunkowaną na dobry wynik biało-zielonych w tym sezonie. Jedynie prezydent miasta Krzysztof Matyjaszczyk otwarcie stwierdził, że wierzy, iż Włókniarz zdobędzie w nadchodzących rozgrywkach medal Drużynowych Mistrzostw Polski.

ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście

Źródło artykułu: