Menedżer Fogo Unii widział, jak działa preparat chroniący tor przed deszczem. Jest nim zachwycony

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Piotr Baron na prezentacji Fogo Unii.
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Piotr Baron na prezentacji Fogo Unii.

- Folia chroniąca tor przed deszczem uratowała ubiegłoroczny finał PGE Ekstraligi we Wrocławiu. Oglądałem jednak testy preparatu, który nie przepuszcza wody. Działa znakomicie - uważa Piotr Baron, menedżer Fogo Unii.

Do 2020 roku każdy klub PGE Ekstraligi ma mieć drenaż i plandeki chroniące tor przed deszczem. Na rynku pojawił się jednak preparat, którym można popsikać tor i tworzy się na nim powłoka, która nie przepuszcza wody. Testy środka przeprowadzono na torze w Lesznie. Przyglądał się im Piotr Baron, menedżer Fogo Unii.

- Na leszczyńskim torze wydzielono dziewięć kwadratów i każdy z nich został popsikany preparatem - opowiada Baron. - Zastosowano różne stężenie środka, ale każda mieszanka zdała egzamin, bo woda nie przedostawała się przez ochronną powłokę. Muszę przyznać, że fajnie to wyglądało.

W przypadku testowanego środka pojawiają się jednak wątpliwości. W Ekstralidze pytają, co z roszeniem nawierzchni, skoro powłoka nie przepuszcza wody. - Tu akurat nie ma problemu - mówi nam Baron. - Wystarczy przejechać zabezpieczoną nawierzchnię szyną i cała warstwa ochronna ulega zniszczeniu. Potem można spokojnie rosić tor.

A co ze składem substancji? Czy nie ma w niej szkodliwych środków? W końcu drenaż stadionowy jest odprowadzany do miejskich ścieków. - Nie wiem, czy skład jest szkodliwy dla środowiska - przyznaje Baron. - Firma, która przyjechała do Leszna na testy, chciała zachować tajemnicę. Mogę jedynie powiedzieć tyle, że na tor szła naprawdę niewielka ilość środka. On był rozpylany i w powietrzu było widać tylko pyłek.

Menedżer Fogo Unii uważa, że największą zaletą preparatu jest to, iż jego zastosowanie nie wymaga wielkich nakładów pracy. - Rozmawiałem z ludźmi z Wrocławia, którzy pracowali przy składaniu folii ochronnej. Mówili, że to była ciężka praca, zwłaszcza że na folii jeszcze była gdzieniegdzie woda. Ważny jest też czas. Rozłożenie folii to dwie, trzy godziny, a rozpylenie środka zajmuje godzinę. Do zdjęcia warstwy wystarczy przejechanie szyną, a plandekę już nie jest tak łatwo zdjąć.

- Nie znam ceny środka, ale gdyby koszty były niewielkie, to warto poważnie pomyśleć o jego zastosowaniu - zauważa Baron. - Pod warunkiem, że na całej powierzchni toru zadziałałby tak samo, jak na tych dziewięciu wydzielonych kawałkach. No i oczywiście przy założeniu, że nie szkodziłby środowisku - kończy menedżer leszczyńskiej drużyny.

ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii

Źródło artykułu: