Po co plandeki? Wystarczy posmarować tor cudownym preparatem

Materiały prasowe / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: folia ochronna na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu
Materiały prasowe / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: folia ochronna na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu

Kluby PGE Ekstraligi wdrażają właśnie plan, zgodnie z którym do końca sezonu 2020 muszą mieć zrobiony drenaż, ale i też posiadać na wyposażeniu plandekę chroniącą tor przed deszczem. Krzysztof Cegielski proponuje jednak inne, tańsze rozwiązanie.

Krzysztof Cegielski przesłał Ekstralidze Żużlowej filmik z testów preparatu chroniącego tor przed deszczem. Działacze zarządzający najlepszą ligą świata zobaczyli wideo nagrane na torze leszczyńskiej Fogo Unii. Widać, jak wycinek nawierzchni jest smarowany specjalnym preparatem. Potem wylewana jest na to woda. Ta jednak nie wsiąka w tor, lecz spływa po nim do kratki.

Co wiemy o preparacie? Jest on ponoć stosowany w branży górniczej do zabezpieczenia wielkich zwałów przed deszczem. Jeśli chodzi o tory żużlowe, to przechodzi on kolejne testy. Cegielski wspiera inicjatywę, jako alternatywę dla plandeki. Wiadomo, że rozłożenie folii chroniącej przed deszczem to są nie tylko ogromne koszty (nawet do 300 tysięcy złotych), ale i też czas. Użycie preparatu jest zdecydowanie tańsze i o wiele mniej czasochłonne.

Trudno jednak powiedzieć, co będzie się działo dalej z cudownym smarowidłem. Już teraz słychać głosy, że ten preparat to przecież chemia górnicza. Padają pytania o możliwość roszenia toru. Skoro środek nie przepuszcza wody, to taka wątpliwość wydaje się jak najbardziej zasadna. Kolejna kwestia to skład preparatu. Kratki drenażowe na stadionach mają odprowadzenie do miejskich ścieków. Nikt nie pozwoli sobie na to, żeby wpływały tam chemiczne środki. Wypada mieć nadzieję, że osoby stojące za pomysłem, po kolejnych testach, przedstawią szczegóły i rozwieją wszelkie obawy i wątpliwości.

Ekstraliga spokojnie czeka na dalsze informacje. Działacze mówią, że folia chroniąca tor przed deszczem sprawdza się idealnie (najlepszy dowód, to rozegrany w terminie ostatni finał PGE Ekstraligi na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu), więc nie ma powodu do paniki i nerwowego obgryzania paznokci.

ZOBACZ WIDEO Z 1:5 na 4:2. W finałowym biegu na Motoarenie działo się!

Źródło artykułu: