W tym roku wchodzi w życie ustawa o ograniczeniu handlu w niedzielę. Kluby PGE Ekstraligi będą mogły powalczyć o ludzi, którzy w dwie niedziele w miesiącu stracą możliwość pójścia do galerii handlowej. W Ekstralidze Żużlowej da się usłyszeć, że walcząc o widza wyrzuconego z galerii, warto pomyśleć nawet o takich rozwiązaniach, jak zbudowanie na terenie stadionu piekarni i małego sklepu ogólnospożywczego.
W Falubazie Zielona Góra, który oferuje kibicom bodaj najwięcej atrakcji, twierdzą, że są gotowi na przyciągnięcie na stadion ludzi, którzy stracą w niedzielę możliwość odwiedzenia galerii. - Żużel będzie największym magnesem na tego nowego kibica, ale zapewniam, że oczekując na mecz, też nie będzie się u nas nudził - mówi Marcin Grygier, rzecznik prasowy Falubazu.
- Mamy rozbudowaną strefę Falubaziaka - chwali się Grygier. - Jest plac zabaw dla dzieci i tematyczne zabawy. Gastronomia? Restauracji nie mamy, ale oferujemy nie tylko kiełbasę z bułką. Sklepów z odzieżą z galerii nie przeniesiemy, ale orientowałem się, jak to wygląda u innych, i mogę zapewnić, że mamy najlepiej rozbudowaną sieć atrakcji. Morawski robił w latach 90-tych koncerty? My też je robimy. Może nie grają takie gwiazdy, jak Lombard czy Kombi, ale muzyka jest na stadionie.
- Kibic spędza na stadionie średnio dwie i pół godziny, z czego wyścigi zajmują 20 minut. Myślę, że potrafimy dobrze zagospodarować ten ekstra czas, w którym nic nie dzieje się na torze. Poza wszystkim żadne dodatki nie zastąpią sportowych emocji. Mamy nadzieję, że jak już ten kibic z galerii do nas przyjdzie i zobaczy, na czym polega żużel, to szybko się tym zarazi i będzie chciał wrócić - kończy Grygier.
Jacek Gumowski z One Sport przyznaje, że Falubaz ma nieźle rozegraną sprawę dodatkowych atrakcji, ale nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. - Ideałem jest to, co dzieje się przy okazji spotkań amerykańskiej NFL - mówi Gumowski. - Tam ludzie spędzają cały dzień na danym miejscu. Spotykają się na parkingach, siedzą w strefach piknikowych. Klub jest przygotowany tak, że nikt nie wyjdzie głodny, ani spragniony.
- Na pewno każdy klub, nie tylko Falubaz, walcząc o kibica wystawionego z galerii, powinien się postarać o mobilne stoiska z gadżetami przy kasach - mówi Gumowski. - O ile mecz jest o dziewiętnastej, to warto pomyśleć o tym, żeby kibice mogli obejrzeć pierwsze spotkanie na telebimie. Atrakcje? Na pewno dobre jedzenie i picie, ale też miejsce, gdzie można zostawić dziecko pod dobrą opieką. Poza tym fajnie mógłby się sprawdzić taki bajer, jak paszport dla dzieciaka, który zbierałby pieczątki, że był na danym meczu. Chciałby mieć następne, bo tak to działa. Oczywiście rodziców ciągnąłby ze sobą. Mecz jest zawsze wisienką, ale warto dobrze zaplanować to, co dzieje się po drodze.
ZOBACZ WIDEO Wypadek Tomasza Golloba wstrząsnął Polską. "To najważniejszy wyścig w jego życiu"