Dopingowa wpadka Grigorija Łaguty pogrążyła ROW Rybnik, który stracił punkty w ligowej tabeli i w konsekwencji opuścił szeregi PGE Ekstraligi, spadając do Nice 1.LŻ. Zawodnik i klub cały czas walczą, odwołują się, ale organ zarządzający rozgrywkami nic nie zamierza już zmieniać.
- Ze strony Ekstraligi Żużlowej sprawa jest dawno zamknięta. Klub z Rybnika szuka każdej możliwości prawnej... właściwie nie wiem w jakim celu. Osobiście trudno mi to zrozumieć. Walczyliśmy, walczymy i będziemy walczyć z dopingiem. Postawa prezesa Krzysztofa Mrozka w żaden sposób nie spowoduje, że z tej drogi zejdziemy - stwierdził Wojciech Stępniewski.
Dla prezesa Speedway Ekstraligi sytuacja jest jasna. - W meczu ROW-u z Włókniarzem Częstochowa Grigorij Łaguta zdobywał punkty zaliczane do dorobku drużyny. Zawodnik był pod wpływem środków dopingujących i potwierdziła to próbka "B", a więc odjęto mu te punkty zgodnie z przepisami, a tym samym zweryfikowano wynik meczu. Z punktu widzenia regulaminu, tego zawodnika w tym pojedynku nie było - wyjaśnił.
Niesmak wzbudzały przeciągające się procedury, stąd też tak wielki ból wywołał ostateczny spadek rybnickiej drużyny. Trwają prace nad tym, by usprawnić cały system antydopingowy. - W niedalekim czasie, wspólnie z dyrektorem zarządzającym POLADY, ogłosimy pewną strategię. Na razie nie chciałbym za dużo o tym mówić, bo to jest sprawa na ukończeniu. Nie mamy jeszcze finalnych ustaleń, ale jesteśmy blisko - zakończył Stępniewski.
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja