Witold Skrzydlewski: Niektórzy żużlowcy zawodzą

Drużyna Orła Łódź jest uważana za głównego kandydata do awansu z drugiej ligi. W ubiegłą niedzielę łodzianie niespodziewanie zremisowali na wyjeździe z zespołem Speedway Polonii Piła.

O wyniku meczu zadecydował ostatni wyścig pojedynku z pilanami. - Chyba nie do końca dobrze rozegraliśmy taktycznie ostatni bieg. Wiadomo było, że po upadku mocno poobijany był Denis Sajfutdinow. Moja córka Joanna, która jest niezłym fachowcem, dyskutowała z trenerem, aby dać szansę innemu zawodnikowi. Decyduje jednak szkoleniowiec i on postawił na Rosjanina. Do żużlowca nie można mieć pretensji, bo pojechał niezwykle ambitnie. Myślę jednak, że przy innym zestawianiu zawodników była szansa wywalczyć w tym wyścigu choć dwa punkty. To jednak historia i już myślimy o następnym pojedynku - powiedział Witold Skrzydlewski dla Expressu Ilustrowanego.

Kibiców i działaczy Orła najbardziej zawiódł Mariusz Franków, który jest wychowankiem pilskiego klubu. - To błąd, że otrzymał szansę jazdy w swoim rodzinnym mieście, bo zawiódł na całej linii. Zadzwonił wczoraj do mnie i przepraszał za swoją postawę. Myślę, że to nie ja powinienem być adresatem tych słów, lecz koledzy z drużyny, a przede wszystkim nasi wierni sympatycy - stwierdził główny sponsor łódzkiego zespołu.

Kolejne spotkanie łodzianie rozegrają 3 maja na własnym torze z KSM Krosno. - Wiele wskazuje na to, że w tym meczu trener zdecyduje wystawić inny skład, niż ten, który jeździł do tej pory. Niektórzy żużlowcy zawodzą, a więc trzeba dać szansę kolejnym zawodnikom. Kadrę mamy szeroką - poinformował Skrzydlewski.

Źródło artykułu: