- To jednak wcale nie oznacza, że sprawa jest zakończona - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ. - Andersen został wprawdzie zaproszony na nasze posiedzenie i się nie stawił, ale uprzedził o tym w niedzielę drogą mailową przewodniczącego Piotra Szymańskiego - dodaje Fiałkowski.
Duńczyk miał wyjaśnić w mailu do szefa GKSŻ, że chciałby złożyć dodatkowe wyjaśnienia (wcześniej zrobił to pisemnie), ale akurat nie odpowiada mu zaproponowany przez centralę termin. Dodał również, że nie był w stanie upoważnić nikogo, kto mógłby reprezentować jego interesy. Teraz prosi o dodatkowy tydzień czasu, bo chce się bronić.
W tej chwili nie wiemy, co zrobi GKSŻ. - Pochylimy się nad jego prośbą. Jest szansa, że damy mu więcej czasu. Z decyzją w tej sprawie na pewno nie będziemy zwlekać - wyjaśnia Fiałkowski.
Przypomnijmy, że zawodnik Orła Łódź został ukarany za to, że nie pojawił się w Pile na Pucharze Nice 1. LŻ. Dopóki Andersen nie zapłaci 50 tysięcy złotych kary, będzie zawodnikiem zawieszonym, a to oznacza, że nie wystartuje w żadnym spotkaniu ligowym w Polsce. Żużlowiec liczy jednak na łagodniejszy wymiar kary. Wierzy, że GKSŻ będzie dla niego wyrozumiała.
ZOBACZ WIDEO Prezes PGE Ekstraligi chwali Włókniarza Częstochowa