Drugi raz do tej samej rzeki
Kariera każdego żużlowca jest nieco inna. Jedni decydują się często na stabilizację i stawiają na występy w jednym klubie przez kilka lat. Zmieniają otoczenie, dopiero gdy zacznie im brakować nowych wyzwań.
W naszym zestawieniu przypominamy zawodników, którzy wrócili do dawnego klubu po dwóch latach jazdy w innym zespole. Tego rodzaju żużlowców również nie brakuje. Należy do nich Jason Doyle, któremu Falubaz się znudził i zdecydował się na powrót do Get Well. Prezentujemy żużlowców, do których Australijczyk dołączy.
[nextpage]
Rune Holta (Włókniarz Częstochowa 2010 - powrót 2013 oraz Włókniarz 2014 - powrót 2017)
Były reprezentant Polski lubi dryfować, ale znajduje swoją przystań w klubie z Częstochowy. Jak podkreślał, pod Jasną Górą czuje się jak w domu. W pierwszym omawianym powrocie można mówić o wielkim kredycie zaufania. Holta przychodził bowiem do Włókniarza po dwóch słabych sezonach w Unibaksie i Falubazie. W 2013 roku nieco odbił się od dna i skończył rozgrywki ze średnią 1,838.
Ostatni sezon to natomiast wystrzał formy Holty. Po roku startów w Ostrovii i roku pobytu w ROW-ie 44-latek znów powrócił do Włókniarza. Kibice nosili go niemalże na rękach za świetne starty. Mówiło się, że wrócił "Ryszard Lwie Serce". Ponownie jednak szuka emocji poza Częstochową. Jest bardzo bliski przejścia do Get Well.
ZOBACZ WIDEO TŻ Ostrovia - sezon 2017 na wesoło (WIDEO)
[nextpage]
Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław 2011 - powrót 2014)
Reprezentant Polski od początku swojej kariery był związany z zespołem w Wrocławia, jednak w latach 2012-2013 zdecydował się spróbować czegoś nowego. Marek Cieślak sprowadził go do Unii Tarnów. Janowski miał w Małopolsce dwa dość równe sezony. Rewelacji nie było (średnia poniżej 2,0), jednak o zawodzie również nie ma mowy.
Żużlowiec po dwóch latach uznał, że należy wrócić do Sparty. Trzeba przyznać, że sezon 2014 okazał się gorszy dla Janowskiego niż dwa poprzednie w Unii. Zawodnik jednak nie robił gwałtownych ruchów. Nie zmienił otoczenia i wie, że może liczyć na wsparcie macierzystego klubu.
[nextpage]
Janusz Kołodziej (Unia Tarnów 2009 - powrót 2012)
Janusz Kołodziej jest ikoną tarnowskiej Unii. To on często wyciągał zespół z opresji i dźwigał ciężar lidera zespołu. Zdecydował się nawet na występy w pierwszej lidze w sezonie 2009. Po dobrych meczach (średnia biegowa 2,411) i wprowadzeniu drużyny z powrotem do elity żużlowiec przeniósł się do Unii Leszno.
Tam spędził dwa lata. W pierwszym sezonie startów był liderem drużyny i zdecydowanie spełniał pokładane w nim nadzieje. Potem jednak przyszedł regres i Kołodziej w sezonie 2011 spuścił z tonu. Wrócił zatem tam, gdzie było mu najlepiej - do Unii Tarnów i startował tam przez kolejne pięć lat.
[nextpage]
Antonio Lindbaeck (ROW Rybnik 2008 - powrót 2011)
Szwed z niejednego pieca chleb jadł. Po swoich początkach w polskiej ekstralidze, w której nie mógł się odnaleźć, postanowił spróbować swoich sił w pierwszej lidze. Jako żużlowiec wypożyczony z Włókniarza Lindbaeck związał się z ROW-em Rybnik i nie mógł żałować swojej decyzji. Tam się odbudował - obok Piotra Świderskiego i Macieja Kuciapy był jednym z najlepszych zawodników zespołu.
W związku z tym przyszedł czas na powrót do ekstraligi, jednak nie udało się utrzymać formy. Dwa sezony w Polonii Bydgoszcz można powiedzieć, że były słabe. Na ratunek przyszedł jednak pierwszoligowy ROW, który zatrudnił Szweda w sezonie 2011. Tam Lindbaeck poczuł moc i rozgrywki zakończył ze średnią 2,397. Wówczas żużlowy świat o nim usłyszał na szerszą skalę.
[nextpage]
Przemysław Pawlicki (Unia Leszno 2009 - powrót 2012)
Starszy z braci Pawlickich zdecydował się na zmianę barw klubowych już w wieku 18 lat. Opuścił Unię Leszno i w sezonach 2010 oraz 2011 jeździł kolejno w Stali Gorzów i w Polonii Piła. Po fenomenalnym sezonie w II lidze, który ukończył ze średnią 2,781 mógł z powodzeniem wracać do ekstraligi.
Zrobił to i pokazał niedowiarkom, że można utrzymać wysoką dyspozycję mimo zmiany klasy rozgrywkowej. Od tej pory, czyli od 2012 roku, Przemysław Pawlicki jest liczącym się zawodnikiem na krajowym podwórku. W tym sezonie spełnił swoje marzenie i awansował do cyklu Grand Prix 2018.
[nextpage]
Piotr Protasiewicz (Polonia Bydgoszcz 2002 - powrót 2005)
Reprezentant Polski od wielu lat jest związany z Falubazem Zielona Góra i tam również najpewniej zakończy swoją karierę. Nie było tak jednak zawsze. Kilka ładnych sezonów Protasiewicz jeździł w barwach Polonii Bydgoszcz. To czas od 1997 do 2006 roku z dwuletnią przerwą.
Sezony 2003 i 2004 żużlowiec spędził w zespole z Torunia i może wspominać ten okres dobrze. To przede wszystkim czas zdobywania doświadczenia u boku Jasona Crumpa, który był liderem drużyny. W grodzie Kopernika Protasiewicz długo nie zagrzał miejsca. W 2005 roku wrócił jeszcze na dwa lata do Polonii, a potem przeniósł się do Falubazu, w którym jeździ do tej pory.