Młodszy z braci Holderów wskoczył do składu torunian w drugiej fazie sezonu, gdy ci przeżywali problemy kadrowe. Świetnie wypadł w swoim debiucie, bo w meczu na torze w Lesznie uzbierał trzynaście punktów i dwa bonusy. - Trzeba jednak pamiętać, że Jack miał jechać wtedy na sprzęcie Grega Hancocka. Później, gdy silników od Amerykanina już nie miał, wypadał bladziej - zauważa menedżer i ekspert, Wojciech Dankiewicz.
W końcówce rundy zasadniczej Jack Holder rzeczywiście wypadał już bladziej. W pierwszym meczu barażowym ze Zdunek Wybrzeżem uzbierał tylko cztery punkty i bonus. Nieco lepiej spisał się w rewanżu na torze w Gdańsku (6+1), ale na tle takich zawodników jak Michael Jepsen Jensen czy Grzegorz Walasek i tak wyglądał dość słabo.
Nie zmienia to jednak faktu, że w młodszego z Holderów warto inwestować. Get Well Toruń podjąłby złą decyzję, gdyby wypuścił teraz go z rąk. - W Polsce popełniamy często błąd, po jednym czy dwóch występach okrzykując już kogoś objawieniem ligi. Jack to młody chłopak i nadal się uczy, zbierając w naszej lidze doświadczenie. Dajmy mu czas. Widzimy zresztą na jego przykładzie, ile znaczy sprzęt. Jeśli poczynione zostaną w tym względzie inwestycje, to może być mocnym punktem drugiej linii. Na razie jest obiecującym zawodnikiem, ale może być z tego coś więcej - dodaje Dankiewicz.
Kto wie czy idealnym rozwiązaniem dla Jacka Holdera nie byłyby starty pod numerem 8. Przepis, jaki ma obowiązywać od nowego sezonu, zakłada, że startować na tej pozycji będą zawodnicy do lat 23.
ZOBACZ WIDEO To na niej skupiają się oczy żużlowych kibiców (WIDEO)