W Polsce ROW Rybnik stracił 3 punkty przez dopingową wpadkę Grigorija Łaguty i spadł z PGE Ekstraligi. W Szwecji Eskilstuna Smederna nie straciła nic i cieszy się z tytułu mistrza kraju.
Szwedzka federacja SVEMO bardzo szybko stanęła na stanowisku, że nie będzie karać klubu za grzechy zawodnika. - Uznano, że Eskilstuna nie jest winna temu, że Łaguta brał doping - mówi nam Zdzisław Kołsut, polski menedżer działający w Szwecji. - Inna sprawa, iż po fakcie okazało się, że nie bardzo było co odejmować. Teraz gdy sezon się skończył, wiemy, iż szwedzki klub, nawet gdyby skasować punkty Łaguty, zakończyłby rundę zasadniczą na tym samym miejscu i z tym samym dorobkiem.
- W sumie Szwedzi dobrze postąpili, szybko ucinając temat - komentuje Kołsut. - W Polsce ciągle wałkuje się temat Łaguty, a w Elitserien nikt o tym nie mówi. Po złocie Eskilstuny nikt się o tym słowem nie zająknął. Zresztą, żaden klub nie oprotestował decyzji SVEMO. Wszyscy zgodzili się z tym, że nie wolno karać Eskilstuny za to, co zrobił jeden żużlowiec.
Dodajmy, że Łaguta po dopingowej wpadce jechał w trzech meczach Eskilstuny. Sprawdziliśmy, odjęcie jego punktów nic by nie zmieniło. - Po finale więcej mówi się o tym fatalnym metanolu, który kupili Jarosław Hampel i Bartosz Zmarzlik. Elit Vetlanda miała 8 punktów zaliczki po pierwszym, wyjazdowym meczu z Eskilstuną, ale wszystko straciła u siebie (przegrała 36:54 - dop. red.), bo liderzy mieli złe paliwo i kłopot ze zdobywaniem punktów. Myślę, że w przyszłości każdy zawodnik jadący do Szwecji będzie zabierał tyle metanolu, żeby mu starczyło na dwa mecze i żeby nie musiał niczego kupować na miejscu - kończy Kołsut.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego