W lidze jedzie, w Grand Prix zawodzi. Pawlicki nie wierzy w dziką kartę

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Patryk Dudek, Piotr Pawlicki
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Patryk Dudek, Piotr Pawlicki

Piotr Pawlicki wraz z Januszem Kołodziejem poprowadzili Fogo Unię Leszno do finału PGE Ekstraligi. 23-letni zawodnik w Zielonej Górze był pewnym punktem zespołu, choć jeszcze dzień wcześniej prezentował się znacznie słabiej.

Utalentowany zawodnik mimo dobrego występu, nie był do końca zadowolony. - Wymagam od siebie znacznie więcej. Przywiozłem zero, za późno zorientowałem się, że tor się zmienił. Cóż, wyciągnę z tego wnioski. Gratulować trzeba wszystkim, bo jako drużyna zrobiliśmy świetną rzecz. Zapominamy o dwumeczu z Falubazem i czekamy na finał - zadeklarował Piotr Pawlicki. - Tor pasował bardziej nam, niż gospodarzom. W dalszej części zawodów jednak zielonogórzanie już się spasowali i było to widać po wyniku. Trochę szczęście się do nas uśmiechnęło i należy się z tego cieszyć. Do play-off weszliśmy jako czwarta drużyna i chyba nikt nie widział nas w roli faworyta - ocenił.

Po starciu z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra reprezentant Polski zauważa pewne mankamenty w swojej ekipie. Twierdzi, że są elementy do poprawy. - Każdy pogubił jakieś punkty. Niedosyt więc odczuwamy, ale też bez przesady. Taki jest dzisiaj żużel. Raz wygrywasz, a za chwilę jesteś z tyłu. To kompletnie niezrozumiałe. Przeciwnik w finale jest mi obojętny, bo to i tak będzie bardzo mocny zespół - zauważył młodszy z braci.
 
Pawlicki w tym sezonie zaliczył sporo nieprzyjemnych upadków. To powoduje, że niemal cały czas musi jeździć z pewnym dyskomfortem. - W pełni sprawny jeszcze się nie czuję, ale w żadnym stopniu nie przeszkadza mi to w jeździe. Kontuzja nogi leczyła się, ale za chwilę odnawiała wskutek kolejnego upadku. To nie wpływa dobrze, ale co zrobić. Musiałem odpuścić trochę treningów siłowych i motorycznych, żeby się nie przeciążać. Nie jest to wielka kontuzja, ale nie czuję się komfortowo. Taki uraz siedzi gdzieś z tyłu głowy - wyznał zawodnik.

W sobotę jeździec Unii Leszno zanotował kolejny słaby występ w cyklu Grand Prix. Młody żużlowiec jest dość pesymistycznie nastawiony do swojej przyszłości w cyklu. - Niby są jeszcze 3 turnieje, a ja jestem typem zawodnika walczącego zawsze do końca... Ale czołowa ósemka mi się oddala i pewnie chwilę odpocznę od Grand Prix. Niemniej od razu podejmę próbę powrotu w szeregi najlepszych na świecie. Na dziką kartę bym nie liczył, mam pecha po prostu. To słaby rok dla mnie, do tego też zmieniałem tunera. Chcę jak najlepiej zakończyć ten sezon, żeby być dobrze nastawionym do kolejnego - zakończył z nadzieją w głosie.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia

Komentarze (11)
avatar
yes
13.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie będzie łatwo pozostać w cyklu (skończyć w ósemce 2017). Dzikiej karty nie widzę - jest więcej chętnych, a na dokładkę awansował Przemysław. 
avatar
Rafi Grudziądz
13.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wszystko zostaje w rodzinie nie będzie jednego Pawlickiego w GP w jego miejsce pojedzie drugi i po temacie!.. 
Donio
13.09.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Piter lepiej dwa kroki w tył casami zrobic aby się odbudować. Talentu nie straciłeś na wszystko przyjdzie czas, powodzenia. 
avatar
sympatyk żu-żla
13.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piotr nie jest złym zawodnikiem .Miał swoje gorsze dni jak każdy człowiek.Wraca teraz do swej normy. Czy należy się dzikus .To zależy od tych co rozdają.Moim zdaniem zasłużył sobie na to jest z Czytaj całość
avatar
Nie chcę islamskich imigrantów w Polsce
13.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Moim zdaniem powinien dostać dzikusa, zobaczymy, który będzie ostatecznie w klasyfikacji. Niestety przy dzikusach mamy segregację rasową, dzieli się ludzi według nacji i w zależności od tego fo Czytaj całość