Fredrik Lindgren na początku sezonu robił furorę na silnikach GTR. Jeździł dobrze do takiego stopnia, że przysparzał kolejnych nowych klientów Marcelowi Gerhardowi. Zapanował mały "boom" na sprzęt konstrukcji szwajcarskiego tunera. Wielu zawodników chciało przynajmniej przetestować jego silnik, przez niektórych nazywany rewolucyjnym, obniżającym koszty eksploatacji. W pewnym momencie jednak Szwed gdzieś zagubił swoją dobrą dyspozycję. Najpierw twierdził, że wina leży w nim, bo ze względu na przebytą kontuzję nogi nie może się w pełni skoncentrować. W końcu jednak postanowił dokonać zmian w swoich motocyklach.
Wiemy na pewno, że podczas niedzielnego meczu w Zielonej Górze Fredrik Lindgren jechał na silniku marki GM, co zresztą wychwyciły spostrzegawcze oczy obserwatorów. Dodatkowo później tę wieść na portalu społecznościowym Facebook potwierdził Flemming Graversen wrzucając zdjęcie, na którym widać, że w motocyklu Szweda zamontowany jest silnik GM. Wyszedł on oczywiście spod ręki duńskiego tunera, który ma powody do dumy.
Obecnie Graversen przygotowuje silniki najlepszym. Z jego usług korzysta m.in. Jason Doyle, który przewodzi w stawce Grand Prix. Reklamę tunerowi zrobił też ostatnio Leon Madsen, który podczas niedzielnej rywalizacji Get Well Toruń z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Częstochowa (41:49) głaskał przed kamerą sprzęt od Graversena. Najlepszą promocją są jednak wyniki, a te w ostatnich dwóch spotkaniach dla Lwów Madsen robił wyśmienite. Zdobył z bonusami 29 punktów w 10 biegach, więc prawie komplet, będąc przy okazji piorunująco szybkim.
Lindgren poszukał nowych rozwiązań i w niedzielę wyszło mu to na dobre. Czas pokaże, czy decyzja o skorzystaniu z GM-a jest długofalowa. Warto obserwować, jakie silniki będą zamontowane w jego motocyklach podczas sobotniej rundy Grand Prix w Malilli oraz w niedzielę w arcyważnym dla ROW-u Rybnik spotkaniu z Get Well Toruń.
ZOBACZ WIDEO Budowa nowego stadionu Orła z lotu ptaka. Widok jest imponujący! (WIDEO)