Silne zestawienie reprezentacji Polski gwarantuje wiele sukcesów naszej kadry w przyszłości i to niezwykle cieszy. Martwić może jednak to, że Biało-Czerwoni nie mają w zasadzie rywali. - Inne kraje nie są w stanie skompletować choćby jednego zespołu, co powoduje, że te rozgrywki (DPŚ - przyp. R.W.) straciły jakikolwiek sens.
Zaś w Grand Prix, w przypadku, jeśli w tym roku do cyklu awansują kolejni nasi zawodnicy, będzie ich startowało sześciu, a może i siedmiu, co uczyni tak naprawdę ten cykl międzynarodowymi mistrzostwami Polski - przewiduje Jerzy Synowiec w swoim felietonie na gorzow.wyborcza.pl.
W tegorocznym finale DPŚ w Lesznie można było zauważyć, że choćby Wielka Brytania mocno odstaje poziomem naszej kadry. Przez to rywalizacja ogranicza się do walki między Polska a Szwecją. Nie tylko jeśli chodzi o reprezentacje, lecz także o rozgrywki ligowe. - Wygląda na to, że niewiele pomogą tu wielkie pieniądze pompowane w polską ligę, która jest świetnym produktem sportowym i reklamowym, bo nadzieja na rozwój tego sportu propagowanego przez GP powoli umiera - uważa były prezes Stali Gorzów.
Synowiec przewiduje, że nawet zainteresowanie PGE Ekstraligą będzie systematycznie spadało. Jego zdaniem niepokojący jest kroczący upadek żużla w Bydgoszczy. Tamtejsza Polonia Bydgoszcz jeszcze w 2002 roku była mistrzem Polski, a w przyszłym sezonie czeka ją spadek do 2. Ligi Żużlowej. - Czy potem trzeba będzie zgasić światło? - kończy Synowiec.
W tym kontekście warto przypomnieć nieudane próby reaktywacji żużla w Warszawie. Wiele osób próbowało na różne sposoby doprowadzić do stworzenia drużyny żużlowej w stolicy Polski. Wszystko na nic. Spotkaniem niejako ostatniej szansy ma być okrągły stół we wrześniu w Sejmie. Trudno jednak spodziewać się jakiegoś przełomu.
ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Na świętowanie nadejdzie czas po sezonie (WIDEO)