Od kilku tygodni przyszłość Nickiego Pedersena rysuje się w ciemnych barwach. Doświadczony żużlowiec zanotował groźnie wyglądający upadek w meczu ligi duńskiej. Dość mocno uszkodził w nim kręgi szyjne, z którymi 40-latek miał problemy już po wcześniejszych upadkach.
Pedersen w ostatnich dniach przebywał na wakacjach w Dubaju. Powrócił już jednak do ojczyzny, gdzie w środę przeszedł skomplikowane badania kręgów szyjnych. - Odpowiedź co do mojej dalszej kariery poznamy w poniedziałek. Lekarze muszą porównać stare i nowe zdjęcia - powiedział trzykrotny mistrz świata.
Duński żużlowiec nie ukrywa, że najbliższe dni, kiedy będzie oczekiwać na wyniki badań, będą dla niego niezwykle trudne. - Nie mogę nic zrobić, pozostaje czekać. To jest poza moją kontrolą, a nie cierpię sytuacji, w której to nie ja trzymam ręce na kierownicy - dodał Pedersen.
Jeśli wcześniejsze diagnozy lekarzy potwierdzą się, Pedersen może być zmuszony zakończyć karierę. Kolejny wypadek i ponowne uszkodzenie kręgów szyjnych mogłoby doprowadzić u 40-latka do paraliżu. Duńczyk pozostaje jednak optymistą i wierzy w powrót na tor.
- Chcę pojawić się ponownie na motocyklu. Chcę, by ten sezon był dobry, zarówno jeśli chodzi o występy w Grand Prix, jak i spotkania ligowe. Dla przykładu, Unia Leszno desperacko czeka na mój powrót do jazdy - podsumował reprezentant Danii.
ZOBACZ WIDEO Piotr Szymański: MPPK spadły z rangą. Teraz można zrobić coś fajnego (WIDEO)
Czekam na art. KRZYSTYNIAKA bo jak twierdzil, blokowanie i trzymanie na lawce dobrego rezerwowego to szczyt chamstwa i blokowanie kariery zaw Czytaj całość