Zawodnik Fogo Unii Leszno w sobotnim finale o tytuł najlepszego polskiego juniora pokonany został tylko raz. Bartosz Smektała w 8. biegu obserwował plecy Kacpra Woryny. W pozostałych startach był jednak bezbłędny i pewnie sięgnął o mistrzostwo. - Chcę godnie reprezentować ten tytuł. Dzisiaj jestem mistrzem Polski i będzie to ciężkie wyzwanie, by to potwierdzić. To złoto jest dla mnie bardzo ważne. Zawsze marzyłem o tym, by być najlepszym w Polsce - powiedział Bartosz Smektała na gorąco po zawodach w Rybniku.
18-latek był trochę zawiedziony, że zabrakło walki na torze podczas sobotnich zmagań juniorów. - Szkoda, że decydował start. W Rybniku jest zawsze fajne ściganie, ale w sobotę tego zabrakło. Mistrz Polski musiał mieć też szczęście. Wiadomo, to nie jest tak, że dostałem tytuł za darmo. Szczęście jednak musi być przy niektórych zdobyczach. Kacper Woryna był faworytem do złota i gdyby nie jego upadek, to trzeba byłoby poczekać, co dalej by się działo. Gdyby nie to, pojechalibyśmy pewnie bieg dodatkowy. Mogłoby być różnie - dodał zawodnik leszczyńskiego klubu.
Juniorzy musieli mieć się na baczności, gdyż na rybnickim torze pojawiło się mnóstwo kolein i rynien. - Trzeba było przytrzymać motocykl, aczkolwiek jak się jedzie z przodu, to jest w porządku. Jak chciało się kogoś wyprzedzić, to trzeba było bardzo uważać. Chwila i można było polecieć na plecy - oznajmił.
Leszczynianie w ostatnich latach dominują w juniorskich potyczkach. Również drugie miejsce przypadło w sobotę zawodnikowi Fogo Unii, Dominikowi Kuberze. - Nie wiem, czy wszystko wygrywamy, ale na pewno się staramy i ciężko pracujemy, żeby wyniki były dobre. Myślę, że tutaj ani ja, ani Dominik Kubera nie dostaliśmy medali za darmo, a za pracę - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody (WIDEO)
Od wielu,wielu lat...