Jaki sabotaż? Michał Szczepaniak zdziwiony pretensjami

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Michał Szczepaniak w czerwonym kasku
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Michał Szczepaniak w czerwonym kasku

Mateusz Szczepaniak podczas sobotniego meczu w Krakowie miał pomagać swojemu starszemu bratu, który startował w drużynie przeciwnej. Michał mówi o totalnym nieporozumieniu.

Arge Speedway Wanda Kraków przegrała w sobotę z Euro Finannce Polonią Piła 38:51. Po meczu bardzo wiele mówiło się o tym, że Mateusz Szczepaniak działał na szkodę swojej drużyny, przekazujące cenne rady swojemu bratu. - To jest jakaś dziwna historia. Na mecz przyjechałem z Mateuszem jednym samochodem, żeby nie generować dodatkowych kosztów. Jak w takiej sytuacji miałem z nim nie rozmawiać? To jest przecież mój brat. Zaczynam się zastanawiać, co będzie w Pile, jeśli to on zrobi dobry wynik i zamienimy ze sobą dwa słowa podczas spotkania - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Michał Szczepaniak.

Starszy z braci Szczepaniaków mówi, że w jego sobotnich rozmowach z Mateuszem nie padło żadne zdanie, o które ktoś mógłby mieć pretensje. - Zacznę od tego, że w ubiegłym tygodniu Mateusz nie miał mi jak pomagać, bo nie było go w ogóle w domu. Najpierw jechali Szwecję, później Danię, a na koniec doszły przygotowania do SEC-u i ligi - wyjaśnia Michał.

- A co do samych zawodów to używałem standardowych przełożeń. Zacząłem tak jak podczas każdego meczu. Pod tym względem Mateusz i tak by mi nie pomógł, bo wprawdzie sprzęt robi nam ojciec, ale silnik jest silnikowi nierówny. Takie rzeczy wie każdy, kto choć trochę jeździ na żużlu. Poza tym, jesteśmy braćmi, ale to nie oznacza, że mamy ten sam styl jazdy na motocyklu. Nasza technika jest inna, więc w inny sposób wybieramy również optymalne linie jazdy. Gdybym nawet wziął jego motocykl, to nic by z tego dobrego nie było. Znam Mateusza doskonale, jeździliśmy ze sobą w kilku klubach i po prostu wiem, że preferujemy coś innego. To, że rozmawialiśmy o przebiegu zawodów w Krakowie, o niczym nie świadczy. Żaden z nas na tym nie skorzystał - zapewnia Michał.

Zawodnik pilskiego klubu zdobył w sobotę w Krakowie 10 punktów i dwa bonusy. W końcu zaliczył udany występ. W poprzednich meczach jego wsparcia bardzo brakowało drużynie. - Po kontuzji nie mogłem odnaleźć się na torze. Szło to w naprawdę złym kierunku, więc postanowiłem sobie zrobić przerwę. W efekcie nie pojechałem na mecz Daugavpils. Pomogła mi ta przerwa, a nie jakieś rady Mateusza. Mogłem ochłonąć i spokojnie wszystko przemyśleć. Potrzebowałem takich dwóch tygodni - podsumowuje Michał Szczepaniak.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla Dzień z Januszem Kołodziejem (WIDEO)

Komentarze (25)
avatar
panisko
5.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Piss komisję śledczą powoła- na bank panna Wannówna będzie szefowała lub CARYCA KATARZYNA GIGANT INTELEKTUALNY 
avatar
panisko
5.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czopek płaszczak to wyjaśni ale to mi pachnie winą Tuska 
avatar
CRACSANH
5.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Olac sportowe fakty 
avatar
Atomic
5.07.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Przecież to bracia, co w tym dziwnego że wymieniają się uwagami ? Dajcie spokój Szczepaniakom i przestańcie się doszukiwać sensacji. Pisanie o karze jest już całkowicie śmieszne... 
avatar
tofik1981
4.07.2017
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
niepotrzebne rozdmuchiwana sprawa