Trzecie pole w finale IMP zgubiło Przemysława Pawlickiego?

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Lech Muszyński
PAP / Lech Muszyński
zdjęcie autora artykułu

Stal Gorzów ostatecznie nie doczekała się indywidualnego mistrza Polski, mimo rozgrywania finału na jej torze. Przemysław Pawlicki mógł się jednak cieszyć ze srebrnego medalu.

W tym artykule dowiesz się o:

Turniej w Gorzowie nie należał do zbyt interesujących, bowiem brakowało ścigania na dystansie. Mijanek było niewiele i emocje gwarantował tylko delikatny ścisk w klasyfikacji. - Tego ścigania, ze względu na opady, nie było za dużo. Trzeba było dowieźć nawierzchni i z tego miejsca wielkie pochwały dla ekipy, która zajmowała się torem, bo po tych opadach i zdjęciach, które były w internecie, to trudno było sobie wyobrazić, że odbędą się tutaj zawody. Było w porządku, tor się nie rozwalał - stwierdził Przemysław Pawlicki.

Zawodnik Cash Broker Stali Gorzów jechał bardzo pewnie i z dorobkiem 13 punktów zapewnił sobie bezpośredni udział w finale. Tam jednak przegrał z Szymonem Woźniakiem, który dzięki znakomitej końcówce dość niespodziewanie został mistrzem Polski. - Zabrakło niewiele. Szymek był bardzo szybki w tym ostatnim wyścigu, dużo lepiej wyjechał ze startu. Cieszę się bardzo z drugiego miejsca. Mały niedosyt zawsze zostaje i w drodze powrotnej na pewno się jeszcze obudzi, ale trzeba się cieszyć z tego, co jest. Wszyscy, którzy dojechali na te zawody, to chcieli walczyć o te miejsca, które my mamy. Wielkie gratulacje dla Szymka, Patryka i reszty chłopaków, Pokazaliśmy fajny speedway i oby więcej takich spotkań - mówił zawodnik.

Przed finałowym biegiem Indywidualnych Mistrzostw Polski wiele osób ze zdziwieniem spoglądało na wybór wychowanka Unii Leszno, który postanowił pojechać z trzeciego pola. Żużlowiec miał jednak plan. - Wiedziałem, że nie dysponuję najlepszym startem, ale też to, że poradzę sobie tam na tyle i będę mógł się wydostać do nawierzchni, która znajdowała się na zewnętrznej i w poprzednich wyścigach bardzo mi pasowała. Mało brakowało, a prawie tak bym się napędził na wejściu w drugi łuk, że udałoby mi się wyprzedzić Szymona. Próbowałem wszystkiego, ale nie byłem na tyle szybki i Szymek jechał na tyle mądrze, że nie dałem rady - zakończył starszy z braci Pawlickich.

ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc

Źródło artykułu: