Wspomniana sytuacja miała miejsce w dziewiątym biegu niedzielnego meczu w Grudziądzu. Na drugim wirażu pierwszego okrążenia upadł Andriej Karpow. Ukrainiec nadział się na tyle koło Krzysztofa Buczkowskiego. Decyzją sędziego Pawła Słupskiego grudziądzanin został wykluczony z powtórki. Zdaniem szefa sędziów, Leszka Demskiego, Buczkowskiego mogła spotkać surowsza kara.
- Zawodnik GKM-u widział, gdzie jedzie Karpow i nie zostawił mu miejsca. Brakuje mi tu co najmniej żółtej kartki, bo ewidentnie na nią zasłużył. A czerwona? Nad nią można by się zastanowić - stwierdził Leszek Demski.
Chwalony za prowadzenie meczu Cash Broker Stali Gorzów z Get Well Toruń był z kolei sędzia Ryszard Bryła. Leszek Demski analizował aż cztery kontrowersje z tego spotkania. W pierwszym biegu tuż po starcie upadł Linus Sundstroem i słusznie powtórzono gonitwę w pełnym składzie. W jedenastym wyścigu Adrian Miedziński spowodował upadek Sundstroema i sędzia słusznie go wykluczył. Atak zawodnika z Torunia nie był jednak brutalny, więc nie było mowy o kartce.
Jeśli chodzi o gonitwę trzynastą w Gorzowie, Miedziński sam się ukarał z powodu ruszania się przed startem, więc wyścig słusznie nie został przerwany. Podobna sytuacja zdarzyła się też chwilę później. W gonitwie czternastej po starcie podniosło motocykl Bartosza Zmarzlika. - Zawodnik sam się ukarał, bo po opanowaniu motocykla był daleko za rywalami. Słusznie kontynuowano bieg - wyjaśnił Demski.
Niewiele kontrowersji dotyczyło natomiast meczu Betardu Sparty z Fogo Unią we Wrocławiu. Leszek Demski odnotował, że Tai Woffinden naraził się w biegu siódmym na wykluczenie. Anglik odsunął się na pół metra spod taśmy, gdy na zegarze było już 0:00. - Kiedy odliczanie dwóch minut jest zakończone, zawodnik musi być gotowy do startu. Tai nie powinien odsuwać się spod taśmy, bo istniało ryzyko, że sędzia go wykluczy. Gdyby odjechał swoim motocyklem nieco dalej, o 2,5 metra, na pewno w tym wyścigu by nie pojechał - tłumaczył Demski.
Inne zdarzenie z wrocławskiego meczu dotyczyło gonitwy drugiej. Junior gości, Bartosz Smektała ruszał się wówczas przed rozpoczęciem biegu. - Był to start na dwa razy. Sędzia przerwał bieg, gdyż Smektała wygrał moment startowy i był na prowadzeniu. Gdyby źle wyszedł spod taśmy i jechał z tyłu, wyścig nie musiałby zostać przerwany. Wówczas Smektała otrzymałby po prostu ostrzeżenie po zakończeniu biegu - zaznaczył Demski.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu
złotej myśli"tylko beton"