Wychowanek klubu z Rzeszowa długo czekał na ligowy debiut w bieżącym sezonie PGE Ekstraligi. Okazja do występu nadarzyła się w czwartek, gdy Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa rywalizował na wyjeździe z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra. Karol Baran w składzie Lwów zmienił słabo spisującego się w meczach poza Jasną Górą Sebastiana Ułamka.
- Wiem, że trener miał ogromny orzech do zgryzienia i ogromny dylemat, kogo wstawić na ten mecz. Szkoleniowiec podejmuje decyzje, zna moje stanowisko w tej sprawie. Powołał mnie, to pojechałem. Oczywiście chciałbym, by tych powołań było jak najwięcej - przyznał w rozmowie z nami Baran.
Jego wynik w Zielonej Górze nie powala na kolana. Przyczyny są znane. - Jechałem może nie w kratkę, bo na dzień dobry zrobiłem dwa zera, później udało się zdobyć jakieś punkty, a na koniec znów zero. Wyszedł brak jazdy w meczach ligowych. Treningi to nie to samo, co spotkania ligowe. Narobiłem mnóstwo błędów, jeśli chodzi o ustawienie sprzętu. Gdy zdobyłem punkty, to zagrały dopiero wyjściowe przełożenia. W ostatnim wyścigu zdecydowałem się na kolejną próbę, ale całkowicie ją zepsułem - poszedłem w stronę, której mój motocykl nie lubi. Uczę się na swoich błędach - wytłumaczył.
Żadnych pretensji za słabą postawę nie ma do Barana prezes Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa. - Rozmawiałem z Karolem przed meczem. Miał długą przerwę, do tego doszedł stres. Wiedział, jaka ciąży na nim odpowiedzialność i to dało swoje znaki. Musi wejść w rytm, nie mamy do niego pretensji. Niech się rozwija - skomentował dla WP SportoweFakty Michał Świącik.
W niedzielę częstochowianie udadzą się na wyjazdowe spotkanie do Rybnika. Po tym, jak kontuzji doznał Andreas Jonsson, Baran może być pewny kolejnej szansy na jazdę w meczu ligowym. - Wiem, że im więcej będę miał jazdy w lidze, tym będę prezentował się lepiej z meczu na mecz. Każdy się rozkręca - dodał Karol Baran.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody