Leszek Tillinger: Polonia Bydgoszcz spadnie. Na razie nie widzę innej opcji (wywiad)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jakub Barański / Oskar Ajtner-Gollob
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Oskar Ajtner-Gollob
zdjęcie autora artykułu

Polonia Bydgoszcz zajmuje 8. miejsce w Nice 1.LŻ. Widoków na poprawę nie widać, bo drużyna jedzie słabo. - W najlepszym razie zajmie siódme miejsce, co oznacza baraż, którego Polonia też raczej nie wygra - mówi Leszek Tillinger, były działacz.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Polonia Bydgoszcz spadnie do drugiej ligi? A może uratuje ją to, że Stal Rzeszów ma określone kłopoty? Leszek Tillinger, wieloletni działacz Polonii Bydgoszcz: Nie widzę innej opcji, jak spadek. Nawet jeśli Stal narobi jakichś głupstw, to lepiej nie będzie. Maksimum możliwości, to siódme miejsce i kłopot w barażu. Z drugiej ligi pojedzie w nim ktoś z trójki: Ostrovia, Start Gniezno, Motor Lublin. Każda z tych ekip jest silna i chce jeździć w pierwszej lidze.

Dlaczego Polonia znalazła się w tak opłakanym położeniu? W stosunku do zeszłego roku nie zrobiono nic, żeby wzmocnić zespół. Nawet go osłabiono, bo przejście Oskara Ajtnera-Golloba z juniora na seniora to strata. Jako junior dawał większe pole manewru. Teraz w ogóle nie ma młodzieżowców. Są, ale słabi. Po konflikcie odszedł Damian Stalkowski. Należało go zostawić. Młodzi ludzie popełniają błędy. Trzeba im umieć wybaczać, rozmawiać z nimi. ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc

Władysław Gollob ma jednak koncepcję. Stworzył drużynę z wychowanków. To było dobre w latach 80-tych i 90-tych, ale nie teraz, kiedy nie ma kłopotu ze zmianą barw klubowych, a zawodnicy zagraniczni są na wyciągnięcie ręki. Już dawno żaden klub nie robił drużyny według takiego pomysłu. To nie ma sensu. W Polonii, poza Ajtnerem-Gollobem, nadaje się ktoś do jazdy w pierwszej lidze? Oczywiście, że tak. Moim zdaniem problemem Polonii są kiepskie wynagrodzenia. Zawodnicy nie mają z czego zainwestować w dobry sprzęt. Andriej Kudriaszow i Wiktor Kułakow nie zapomnieli, jak się jeździ. Nie mają jednak wystarczająco dużo kasy na lepsze silniki. To znaczy, że mamy w Polonii co najmniej trzech dobrych seniorów. Jeśli do tego dodamy Marcina Jędrzejewskiego, który radzi sobie na miarę potencjału, to wychodzi całkiem ciekawa czwórka. Zimą trzeba było zrobić konkretny transfer i byłoby super. Kogo należało sprowadzić? Kogoś z PGE Ekstraligi. Na przykład Aleksandra Łoktajewa. To by wystarczyło. Taki ruch nie tylko wzmocniłby samą drużynę, ale i też przyciągnąłby kibiców. Jak ludzie widzą, że klub wegetuje, że nic się nie dzieje, to uznają, że to nie ma sensu i odwracają się od tego klubu. Poza tym proszę sobie wyobrazić, jaką byśmy mieli rywalizację, gdyby do tego co jest dołożył Łoktajewa. Polonia dziś ma twarz Władysława Golloba, który jest właścicielem klubu. Czy pana zdaniem oddanie Polonii w jego ręce było błędem? I to ogromnym. Nie wiem, jak ludzie decydujący o tym komu oddać klub mogli się zdecydować na pana Golloba. Jemu daleko do zarządzania klubem z takimi tradycjami. Przecież on nigdzie się nie sprawdził. Pamiętamy jego epizod w Warszawie. Jednak pan Władysław Gollob nie miał konkurentów. Ludzie nie wyciągali rąk po Polonię? Miał dwóch konkurentów - Andreasa Jonssona i Bydgoskie Towarzystwo Żużlowe. Jeśli nie było przekonania do żadnego z podmiotów, to należało jeszcze rok poczekać. Najgorsze, że w komisji, która decydowała o oddaniu Polonii w ręce Golloba siedzieli ludzie, którzy z żużlem nie mieli wiele wspólnego. Zadziałała magia nazwiska. Liczyli, że Gollob przyciągnie sponsorów i kibiców. Magia magią, ale prowadzenie spółki to nie jest łatwa sprawa. Są ludzie w Bydgoszczy, byli prezesi, którzy prowadzą interesy, i z nimi trzeba było gadać o Polonii. Wcale nie mam tutaj siebie na myśli. A może w Bydgoszczy zwyczajnie nie ma już klimatu dla żużla i nie ma znaczenia, czy klubem kieruje Gollob, czy ktoś inny? Jest klimat, ale trzeba do wszystkiego normalnie podejść. Ludzie odwrócili się ze względu na sytuację ze stadionem. Już w 2002 roku były plany, że go zmodernizować. Dwa lata później poproszono architektów, żeby zrobili koncepcję. W 2010 roku sprawa wróciła. A stadionu, jak nie było, tak nie ma. Za rok już na pewno ruszą prace i wtedy wszyscy się obudzą. Modernizacja obiektu na dwanaście tysięcy jest zaklepana. To może wtedy Władysław Gollob ruszy z kopyta? Nie siedzę w jego głowie, ale wątpię, że tak się stanie. On ciągle tylko mówi o długach. Jak ktoś tak mówi, to jeszcze przez następne dziesięć lat będzie. W sporcie trzeba zaryzykować. Nie może być ciągle tej jednej, czarnej wizji. Zresztą, wiem o tym, że strata Polonii w tym roku wzrosła. Moim zdaniem, za rok, Polonia powinna zacząć od drugiej ligi, ale już z innym podmiotem. Trzeba wypowiedzieć Polonii kierowanej przez Golloba umowę na obiekt, stworzyć inny klub i jemu oddać stadion. A jeśli przyjdzie Tomasz Gollob. Już ogłoszono, że zostanie honorowym prezesem. Tomasz miał przyjść w 2007 roku. Ja mu wtedy składałem propozycję, ale musiał odmówić, bo jego sponsorzy nie zgodzili się na to, żeby był jeżdżącym menedżerem w pierwszej lidze. A teraz Tomek walczy o swoje zdrowie. Pewnie, że za jakiś czas może się tego podjąć, ale to nie stanie się jutro.

Źródło artykułu: