Drużyna z Lublina idzie jak burza. Czy budżet to wytrzyma?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Bjarne Pedersen przed Mariuszem Puszakowskim
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Bjarne Pedersen przed Mariuszem Puszakowskim
zdjęcie autora artykułu

Drużyna Speed Car Motoru Lublin idzie jak burza. W sobotę wygrała siódmy mecz z rzędu, rozbijając rawiczan 54:36. W klubie uspokajają i przyznają, że budżet jest na takie wydatki punktowe przygotowany.

Po siedmiu ligowych kolejkach lublinianie mają w swoim dorobku komplet piętnastu punktów. Żadna z ekip drugoligowych nie wystartowała tak udanie. - Liczyliśmy, że będziemy wygrywać, ale tego, że po siedmiu kolejkach będziemy mieć komplet zwycięstw, raczej nikt się nie spodziewał. Naszym celem jest wygranie rozgrywek, ale na razie stąpamy twardo po ziemi. Do końca sezonu jeszcze daleka droga - mówi menedżer Speed Car Motoru, Piotr Więckowski.

W żużlu często mówi się, że wysokie wygrane to ból głowy dla księgowej, która musi skądś znaleźć pieniądze na przelewy dla zawodników. W Lublinie uspokajają, że nie mają takiego problemu. - Zapewniam, że jeśli chodzi o płynność finansową, wszystko jest w porządku. Mamy budżet, który pozwala nam na posiadanie takich, a nie innych zawodników - przekonuje Więckowski. Lublinianie nie ukrywają, że liczą na to, że znakomite wyniki ligowe przyczynią się do jeszcze większego zainteresowania ze strony sponsorów. Klub liczy także na dalsze wsparcie ze strony miasta. - Zawsze mogłoby być lepiej, ale nie narzekamy. Liczymy w każdym razie, że wynikami, a także tym, jak sprawnie funkcjonuje klub, zdołamy przekonać sponsorów i miasto, że warto nas wspierać i razem współpracować - mówi menedżer.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu

Źródło artykułu: