- Wolałbym teraz nie mówić o pechu, tylko o dobrym wyniku - mówi Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u Rybnik. - Jednak Damian Baliński stracił dwa silniki, Grigorij Łaguta jeden, a Maxowi Fricke w jednym biegu urwał się łańcuch i nawet nie ruszył ze startu - wylicza Mrozek.
Dla ROW-u mecz z Get Well w ogóle był pechowy, bo przecież do Torunia nie przyjechał narzekający na kłopoty z kolanem Fredrik Lindgren. Rybniczanie z liderem pewnie wypadliby o niebo lepiej. - Fredrik czuł jednak dyskomfort w jeździe, a występ na pół gwizdka nie miał sensu. Na szczęście, tak wynika z mojej sobotniej korespondencji z Lindgrenem, na następne spotkanie z Fogo Unią Leszno powinien być gotowy - komentuje Mrozek.
Prezes ROW-u, choć spotkanie w Toruniu zostało przegrane, starał się szukać pozytywów. - Wstydu nie przynieśliśmy. Więcej też wiemy, gdy idzie o polskich seniorów. Rywalizacja Damiana Balińskiego, Rafała Szombierskiego i Tobiasza Musielaka zaczyna przynosić efekty. Damian zaliczył znakomite zawody. Byłyby lepsze, gdyby nie trzy punkty stracone przez defekt silnika.
- Zważywszy na pech i absencję Lindgrena poszło nam w Toruniu nieźle - stwierdza prezes ROW-u. - Jednak punktów za wrażenia artystyczne nie przyznają, więc musimy teraz popracować i przygotować się dobrze na najbliższy mecz z Unią Leszno.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód
_____
Pozd Czytaj całość