Trener MRGARDEN GKM nie potrafi sobie znaleźć miejsca. Wciąż myśli o Tomaszu Gollobie

WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Robert Kempiński, Rafał Okoniewski, Tomasz Gollob
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Robert Kempiński, Rafał Okoniewski, Tomasz Gollob

- Nie dociera do mnie to, co stało się z Tomaszem Gollobem - mówi nam Robert Kempiński, trener GKM-u. - Łapię się na tym, że wyciągam telefon i chcę dzwonić do Tomka, żeby przyjechał na trening. Po chwili dociera do mnie, że on leży w szpitalu.

Tomasz Gollob w niedzielę trafił do Wojskowego Szpitala w Bydgoszczy. Znalazł się tam po wypadku na crossie, w którym doznał poważnej kontuzji kręgosłupa. Jest po operacji, ale ma uszkodzony rdzeń i nie odzyskał czucia. Losy zawodnika mocno przeżywa jego klubowy trener Robert Kempiński.

- Nie dociera do mnie to, co stało się z Tomaszem - mówi nam szkoleniowiec MRGARDEN GKM Grudziądz. - Łapię się na tym, że wyciągam telefon i chcę dzwonić do Tomka, żeby przyjechał na trening. Po chwili dociera do mnie, że on nie przyjedzie, bo leży w szpitalu.

- Dobrze, że ostatni mecz ze Stalą Gorzów został odwołany - przyznaje Kempiński. - Nie mogłem sobie znaleźć miejsca, czegoś mi brakowało. I tylko trochę żal, że tak mocno oberwało mi się od ludzi w internecie. Zarzucili mi, że nie mam serca, bo przed kamerami gadałem o spotkaniu. Nie mogłem jednak inaczej. Zawodnicy mają w boksach tablety i słuchają, co gadam. Miałem ich zdemobilizować jednym słowem? Już i tak wszyscy byliśmy nieźle zdołowani - stwierdza trener GKM-u.

- Jak się dowiedziałem o wypadku? Podszedł do mnie jeden z naszych działaczy i mówi: "usiądź, bo musimy szczerze porozmawiać" - opowiada Kempiński. - Za chwilę usłyszałem, że tragedia się stała, że Tomek miał wypadek na crossie. Pomyślałem dobra, złamał rękę albo obojczyk, ale za kilka tygodni wróci. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle.

ZOBACZ WIDEO "Tomek jest dobrem narodowym. Jest współczesnym gladiatorem"

Trener GKM-u wierzy, że Tomasz z tego wyjdzie. - Jak słucham lekarzy i czytam, że chcą go wywieźć za granicę, to myślę, że jest poważnie, ale cuda się zdarzają - zauważa szkoleniowiec. - Mam nadzieję, że on przyjdzie do parkingu, stanie obok, pogada, pomoże.

Kempiński trochę martwi się o to, jak drużyna poradzi sobie bez Golloba. - On w Ekstralidze jeździł całe życie, a my dopiero trzeci rok - komentuje. - Wiele się od niego nauczyłem. Jak słyszał, że robimy tor, to przyjeżdżał, żeby pomóc. Podpowiadał. Mówił, tu zróbcie tak, bo to będzie dobre dla Buczkowskiego, a tu tak, bo to będzie ścieżka dla Łaguty. O sobie nie myślał, podkreślał że się dopasuje. Wciąż myślał o innych.

Źródło artykułu: