Stal Rzeszów może odetchnąć z ulgą. Nie jest tak źle jak niektórzy wróżyli. Żurawie w niedzielę w przekonywującym stylu pokonały Arge Speedway Wandę Kraków 53:37 w meczu III kolejki Nice 1.LŻ i zapisały do ligowej tabeli dwa duże punkty. Jak się okazuje, klub ze stolicy Podkarpacia proponował w środku tygodnia, by przełożyć niedziele spotkanie na inny termin. Wszystko z powodu niesprzyjającej prognozy pogody i obawę o frekwencję na stadionie. Stal miała rację. Mecz ledwo udało się odjechać, a temperatura oscylowała w granicach 7-8 stopni Celsjusza. Na trybunach stawiło się zatem tylko ok. 2 500 widzów.
- Tak naprawdę, to chcieliśmy to spotkanie przełożyć. Drużyna z Krakowa koniecznie uparła się jednak, żeby jechać. Byłem bardzo zły z tego powodu. Kibiców przyszło przecież jak na lekarstwo. Przy takiej pogodzie to ja się im wcale nie dziwię. Sam zastanawiałbym się czy iść na mecz, czy zostać w domu. Dlatego tym bardziej się cieszę, że krakowianie dostali "lanie". Uparli się, żeby ten mecz koniecznie pojechać i ich pokarało. Jestem pewien, że przy innej pogodzie i słońcu, mielibyśmy co najmniej dwa, albo nawet trzy razy więcej kibiców - mówi Andrzej Łabudzki, prezes rzeszowskiego klubu.
Żurawie w meczu z Wandą spisywały się świetnie. Dawid Lampart i Chris Harris zgodnie z oczekiwaniami wykręcili dwucyfrowe wyniki, a oprócz tego kapitalnie zaprezentował się powracający do drużyny Nicklas Porsing. Prawdziwym bohaterem drużyny znad Wisłoka został jednak 17-letni Patryk Wojdyło. Rzeszowianin zdobył w całym meczu 9 punktów z dwoma bonusami. To pierwszy wychowanek klubu, który zaczynał swoją żużlową karierę już za czasów prezesury Andrzeja Łabudzkiego. Taki mecz "swojaka", tym bardziej cieszy więc sternika rzeszowskiego klubu.
- Bohaterami drużyny są zawodnicy, trener Stachyra i kierownik Marcin Janik. Ale największym oczywiście Patryk Wojdyło. Wierzyłem w tego chłopaka od samego początku. W meczu z Wandą zaskoczył chyba wszystkich. Ale dobre starty miał także Mateusz Rząsa i to również mnie cieszy. To jednak dopiero początek układanki, którą chcemy zbudować. Jeszcze kilka klocków trzeba postawić - dodaje Andrzej Łabudzki.
Dodajmy jeszcze, że Stal w niedzielę mogła osiągnąć jeszcze lepszy rezultat. W trzecim wyścigu dnia na taśmę startował najechał debiutujący w rzeszowskich barwach Josh Grajczonek, a w trzynastej gonitwie na szczycie drugiego łuku podniosło motocykl Harrisa. Rzeszowianie i tak są jednak w dobrej sytuacji przed rewanżem, z realną szansą na zainkasowanie punktu bonusowego za lepszy bilans w dwumeczu. - Każdy nasz nowy zawodnik jak debiutuje w Stali, to musi najpierw wjechać w taśmę. To już chyba jakaś tradycja - kończy z uśmiechem prezes Stali Rzeszów.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód