Dawid Lampart będzie pilnował brata. Zrobi wszystko, żeby nie powtórzył jego błędów

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: bracia Wiktor Lampart i Dawid Lampart
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: bracia Wiktor Lampart i Dawid Lampart

Wiktor Lampart pod koniec maja będzie mógł zadebiutować w meczu ligowym. Kibice czekają na to z niecierpliwością, bo to wielki talent. Nad jego karierą czuwa starszy brat Dawid, który pilnuje, żeby Wiktor nie powtórzył jego błędów.

WP SportoweFakty.pl: Jakie wrażenia po pierwszych treningach na torze w Rzeszowie?

Dawid Lampart: Czułem się świetnie. Tor był bardzo dobrze przygotowany, więc można było od razu jeździć na pełnym gazie.

W przerwie zimowej nie rozstawał się pan na dłużej z motorami. To pomogło?

- Zdecydowanie tak. Jazda na crossie i pitbike'ach to jedna z form przygotowań do sezonu żużlowego. Brałem też udział w treningach ogólnorozwojowych. Kontakt z motorem miałem przez całą zimę, więc już podczas pierwszego wyjazdu na tor mogłem sobie pozwolić na jazdę na maksa.

ZOBACZ WIDEO Daniel Kaczmarek liczy na rady Grega Hancocka

Jak podczas pierwszych jazd zachowywała się nawierzchnia? Wiemy, że dosypano do niej kilkaset ton materiału.

- 200 ton materiału dosypano jeszcze przed zimą i kolejne 200 po zimie. Tor jest w super kondycji. Ciężko uwierzyć, że dodano aż tyle nowego materiału, bo nawierzchnia jest świetnie przygotowana. O to wszystko dba trener Stachyra. Wie co robi, bardzo dobrze się na tym zna.

Pamiętam naszą rozmowę po sezonie 2016. Narzekał pan, że rzeszowski tor jest za bardzo piaskowy.

- W minionym sezonie na torze tworzyły się dziury. Nie był ani bezpieczny, ani fajny do ścigania. Tak naprawdę po wyjściu ze startu jechało się gęsiego. Już po pierwszych treningach można powiedzieć, że w tym roku czeka nas wiele ciekawych zawodów w Rzeszowie.

Jak duże było prawdopodobieństwo po minionym sezonie, że odejdzie pan z Rzeszowa? Był pan otwarty na propozycje ze strony klubów ekstraligowych. Zainteresowanie wykazywały kluby z Rybnika i Częstochowy.

- Prawdopodobieństwo było, ale ze względów pozasportowych postanowiłem zostać jeszcze jeden sezon w Rzeszowie i nie żałuję tej decyzji. Muszę skupić się na nadchodzących startach, bo chcę się dobrze pokazać. Zależy mi także na dobrych wynikach Wiktora (15-letni brat Dawida - dop. red). Potem będziemy się zastanawiać, co robić dalej, w którą stronę iść. Koniec końców chciałbym trafić do Ekstraligi na stałe. Sezon 2015 nie był wcale taki zły w moim wykonaniu. Mogłem "pociągnąć sprawy" w stronę Ekstraligi, ale myślę, że ten rok w pierwszej lidze nie będzie stracony. Po prostu zdobędę jeszcze więcej doświadczenia i wtedy wrócę do Ekstraligi. Ona nie jest niczym strasznym, bo to kwestia pewności siebie i dysponowania dobrym sprzętem.

Brzmi tak, jakby już pan podjął decyzję o powrocie do Ekstraligi po sezonie 2017.

- Teraz nie ma co planować. Trzeba się skupić na nadchodzącym sezonie ligowym. Chcę jeździć na wysokim poziomie i tyle. Dopiero po sezonie będę myślał, co robić.

[b]

Przed rokiem pan i brat Wiktor byliście do wzięcia tylko w pakiecie. Co będzie dalej?
[/b]
- Ciężko na tę chwilę nazwać to pakietem, ale chciałbym, żeby Wiktor jeździł na razie przy mnie. Jeżeli młodego żużlowca odpowiednio się nie przypilnuje, to popełnia wiele błędów. Znam to z autopsji, bo takich błędów popełniłem sporo. Będę robił wszystko, żeby brat ich nie powtórzył. Ludzie w żużlu są różni, więc na tym etapie lepiej, żebyśmy jeździli razem w jednej drużynie. W jakim klubie? To się okaże.

Jak ocenia pan jazdę brata po przerwie zimowej? Czy refleks to jego największy atut?

- Nie wiem czy to jest jego największa zaleta, bo byłem tylko na jednych zawodach, podczas których obserwowałem go w akcji. Przekonamy się o tym w przyszłości. Nie mam wątpliwości, że ma duży talent i smykałkę do żużla. Pamiętajmy jednak, że tak naprawdę on odjechał tylko trzy turnieje. Jeszcze za wcześnie mówić o jego atutach. Na razie najważniejsze, żeby jeździł i bawił się żużlem. Staramy się mu w tym pomóc. Dzięki rodzicom, moim sponsorom oraz klubowi ma wszystko, co jest do tego potrzebne. Reszta należy do niego. Chęci na pewno ma, bo całą zimę trenował razem ze mną i przygotowywał się do sezonu.

Jak bardzo jest pan podekscytowany tym, że już niebawem będziecie razem jeździć w meczu ligowym? Być może stworzycie nawet parę.

- Nie robiłbym z tego "wielkiego halo". Jak będziemy jeździć razem w parze to dobrze. Ja cieszę się, że mogę go pilnować. Ważne, że robi coś w życiu, a nie siedzi przed komputerem, jak większość ludzi w jego wieku. Zobaczymy jak będzie się to wszystko rozwijało.

Wie pan, kto będzie drugim polskim seniorem w drużynie?

- Nie mam pojęcia. Nawet nie pytałem zarządu, bo to nie moja sprawa.

[b]Rozmawiał Mateusz Kędzierski

[/b]

Źródło artykułu: