Klub z Częstochowy zniknął z żużlowej mapy Polski po sezonie 2014, gdyż z powodu długów odebrano mu licencję nadzorowaną. Zarobionych na torze pieniędzy nie zobaczyli ostatecznie czołowi zawodnicy Włókniarza, na czele z Grigorijem Łagutą i Emilem Sajfutdinowem. Pokutą za tę sytuację była roczna karencja. Przed sezonem 2016 drużynę do rozgrywek ligowych zgłosiło Stowarzyszenie CKM Włókniarz. Teraz, po założeniu nowej spółki, klub ten będzie jeździć w Ekstralidze.
- Ja stoję na stanowisku, że długi to długi i należy je spłacać. Nie przekonuje mnie to, że klub upada, a nowy podmiot, który zaraz pojawia się w jego miejsce, może zaczynać z czystą kartą. Poprzedni Włókniarz startował jeszcze niedawno w Ekstralidze i nie spłacił wielu zawodników. Mówi się, że ten nowy klub to już inny podmiot, ale ma taką samą nazwę i ten sam stadion. Uważam, że roczna banicja to bardzo krótko - mówi Zenon Plech.
Były żużlowiec i medalista mistrzostw świata uważa, że władze polskiego żużla podchodzą do długów narobionych przez kluby zbyt pobłażliwie. - Włókniarz nie jest przecież wyjątkiem. Kluby z Gniezna, Lublina i Ostrowa, które teraz wracają, także nie spłaciły długów poprzedników. Martwi mnie poza tym to, co się dzieje obecnie wokół Wandy Kraków. Klub dostał licencję nadzorowaną, mimo że słyszmy od zawodników, że ci nie otrzymali nadal zaległych pieniędzy. Co w przypadku, jeśli ta sytuacja potrwa do startu rozgrywek? Ktoś powinien ponieść za to odpowiedzialność - zaznacza Plech.
Prezes Włókniarz Vitroszlif CrossFit, Michał Świącik deklaruje, że błędy poprzedników nie zostaną popełnione. Klub pozyskał nowego sponsora tytularnego, a jego sytuacja przed startem ligi jest stabilna. - A co w przypadku, jeśli Włókniarz lub inny ekstraligowy klub popadnie w poważne tarapaty? Rozumiem, że wtedy się rozwiąże i po rocznej banicji wróci do żużla pod nowym szyldem - ironizuje Plech. - Moim zdaniem nie tak to powinno wyglądać - kwituje.
ZOBACZ WIDEO Zawodnicy mają dość. Pójdą z Wandą Kraków do Trybunału!