Kiedyś byli Mauger czy Rickardsson. Teraz liga nie przyciąga dużych nazwisk

Materiały prasowe / Eleven Sports Network / Na zdjęciu: Mecz brytyjskiej Premiership
Materiały prasowe / Eleven Sports Network / Na zdjęciu: Mecz brytyjskiej Premiership

Minionej jesieni przeprowadzono reformę rozgrywek żużlowych w Wielkiej Brytanii, w wyniku których powstały ligi Premiership i Championship. Nie wszystkim podobają się jednak efekty ostatnich zmian.

Premiership oraz Championship zastąpiły dotychczasowe rozgrywki - Elite League oraz Premier League. Zgodnie z regulaminem, żużlowcy mogą łączyć starty w obu ligach. W efekcie KSM zawodników obliczany jest pod kątem gorszych rozgrywek, jakimi są Championship. To doprowadziło do sytuacji, w której np. dla Chrisa Holdera zabrakło miejsca w zespole Poole Pirates.

Działacze z Poole nie ukrywają, że zmiany wprowadzone jesienią nie wpływają pozytywnie na wizerunek brytyjskiego żużla. - Patrząc na historię, to zawsze mieliśmy w lidze pojedynki wielkich nazwisk. Ludziom podobało się oglądanie takich zawodników jak Ivan Mauger czy Tony Rickardsson. Chcieli ich widzieć w akcji. Z całym szacunkiem, ale teraz nie ma nikogo w tej lidze na kogo byś popatrzył i powiedział "nie mogę się doczekać, aby go zobaczyć". Nie ma dużych nazwisk w lidze, wszyscy startują w innych ligach - powiedział na łamach "Daily Echo" Neil Middleditch, menedżer klubu z Poole.

Po tym jak działacze Piratów musieli zrezygnować z usług Holdera, były mistrz świata trafił na wypożyczenie do King's Lynn Stars. - Prawdopodobnie to jest ostatnia duża gwiazda w tej lidze, ale poza tym... Nie chcę lekceważyć innych, ale musimy mieć gwiazdy w składach, aby przyciągnąć publikę. Jeśli chcemy robić atrakcyjny żużel, na który mają przychodzić tłumy, to taka jest konieczność - dodał Middleditch.

Brytyjczyk nie ukrywa, że miał inny pomysł na ratowanie żużla na Wyspach. - Rozcieńczyliśmy nasze ligi. Ja jestem zwolennikiem większych składów. Możliwość posiadania większej liczby żużlowców w składzie powoduje, że możesz ich zapraszać na dodatkowe spotkania. Zawodnik nie musi się deklarować, że spędzi cały sezon w klubie. To dałoby kibicom szansę zobaczenia w akcji takich żużlowców jak Emil Sajfutdinow czy Nicki Pedersen. Wielu zawodników z czołówki powiedziało mi, że chętnie wróciłoby na Wyspy na kilka spotkań, ale nie na cały sezon - stwierdził menedżer Poole Pirates.

Równocześnie Middleditch ma świadomość, że sporo brytyjskich klubów boryka się z problemami finansowymi i nowo wprowadzone przepisy mają im pomóc. - To promotorzy zarządzają finansami, może ja patrzę na to wszystko przez różowe okulary. Na pewno zawodnicy z topu kosztują sporo, nie wiem czy system proponowany przeze mnie byłby opłacalny. To chyba największy problem. Jednak czuję, że moglibyśmy inaczej patrzeć na pewne sprawy. Sam muszę pracować z takimi żużlowcami jakich mam do dyspozycji. Nie jesteśmy jednak topową ligą, jeśli porównamy się do Polski i Szwecji. W ciągu ostatnich lat ciągle strzelamy sobie w stopę - podsumował Middleditch.

ZOBACZ WIDEO Maciejowi Janowskiemu kamień spadł z serca, kiedy dostał dziką kartę

Źródło artykułu: