Sztokholm: Frątczak stawia na Anglosasów, Pawlicki "czarnym koniem", Janowski zagadką

O godz. 19:00 rozpocznie się dziewiąta w tym sezonie runda Grand Prix. Zdaniem Jacka Frątczaka faworytami w Sztokholmie będą Jason Doyle i Greg Hancock. Na podium znajdzie się także Bartosz Zmarzlik, a języczkiem u wagi może być postawa Pawlickiego.

To będzie już czwarte ściganie w ramach cyklu Grand Prix na Friends Arenie w Sztokholmie. Na największym obiekcie w Skandynawii triumfowali kolejno: Niels Kristian Iversen, Jarosław Hampel oraz przed rokiem Tai Woffinden. W bieżącej edycji cyklu najlepiej spisują się natomiast Greg Hancock (109pkt) i Jason Doyle (104pkt). Ten pierwszy jest liderem klasyfikacji generalnej, a Szwecja to dla niego druga ojczyzna. Australijczyk pozostaje natomiast faworytem bukmacherów. Eksperci to właśnie Hancocka i Doyla typują jako faworytów nie tylko całej edycji tegorocznego cyklu, ale również w kontekście sobotniego ścigania w Sztokholmie.

- Moje typy znowu będą standardowe. Sztokholm i Szwecja to niemalże druga ojczyzna Grega Hancocka. Myślę, że to jest pierwszy faworyt. A z drugiej strony mamy Jasona Doyla. Australijczyk po ostatnich rundach poczuł krew. W mojej ocenie to ta dwójka zdominuje dzisiejsze zawody. Do tego dochodzi też niezwykle szybki w ostatnich tygodniach Bartek Zmarzlik. Myślę, że jakby Jason Doyle wygrał w Sztokholmie, to powoli kwestia mistrzostwa przechylałaby się na jego korzyść. A żeby było ciekawiej w ostatnich dwóch rundach, to trzymam kciuki za zwycięstwo Hancocka w Sztokholmie. Doyle jest naprawdę bardzo blisko przełamania Hancocka. Obydwaj zasługują na tytuł. Mam tylko nadzieję, że ta rywalizacja rozstrzygnie się w sportowej walce, a nie przez wypadki losowe jak chociażby kontuzje - podkreśla Jacek Frątczak, ekspert naszego portalu.

Z każdą rundą maleją natomiast szanse na obronę tytułu mistrzowskiego przez Taia Woffindena. Brytyjczyk w klasyfikacji generalnej jest obecnie na trzeciej pozycji, ale do Hancocka i Doyla traci już odpowiednio 13 oraz 8 punktów. Dla Woffindena turniej w Sztokholmie jest tak naprawdę ostatnią szansą, by pozostać w grze o mistrzostwo świata. Po Sztokholmie odbędą się bowiem jeszcze tylko dwie rundy. W Toruniu, gdzie Hancock i Doyle mogą czuć się jak u siebie w domu, a także w Melbourne, gdzie Doyle pojedzie przed własną publicznością.

- Trochę mnie smuci jazda Taia Woffindena z racji sympatii do jego teamu. Bardzo kibicuję Taiowi. To jest jeden z moich ulubionych zawodników w stawce Grand Prix. Ale od pewnego momentu ma wyraźny problem z szybkością. O ile nadrabia talentem, to widać że ma wyraźne problemy ze sprzętem. W poprzednich latach był o klasę wyżej od konkurencji. Teraz finał też jest w jego zasięgu, ale zarówno Hancock jak i Doyle oraz Zmarzlik są na tę chwilę szybsi. Według mnie to ta trójka rozdzieli między sobą miejsca na podium, a Taia widziałbym mimo wszystko na czwartym miejscu - przyznaje Jacek Frątczak.

ZOBACZ WIDEO: Żużlowa prognoza pogody na niedzielę

Zdaniem byłego menedżera Falubazu Zielona Góra "czarnym koniem" w Sztokholmie może okazać się Piotr Pawlicki. 22-letni Polak debiutuje w tym sezonie jako stały uczestnik w cyklu Grand Prix i po ośmiu z jedenastu rund, znajduje się w klasyfikacji generalnej na siódmej pozycji.

- On ma duży komfort. Na jego osobie nie spoczywają jakieś większe oczekiwania. Wygląda na to, że ma ogromne szanse, by utrzymać się w cyklu. To byłoby wielkiem sukcesem dla Piotrka. Pokazał już, że potrafi wygrywać wyścigi i to nie jednostkowo. Do tej pory brakowało detali gdzieś w półfinale czy finale. Nie zmienia to faktu, że Piotrek jest po prostu szybki,. Nie ma już obciążenia ligowego i nie musi się nigdzie spieszyć. Ma duży komfort i może zajść wysoko. Jeżeli w Sztokholmie dojdzie do półfinału, to będzie już bardzo blisko utrzymania się w czołowej ósemce, która gwarantuje udział w przyszłorocznej edycji - zaznacza Frątczak.

Nieco poniżej oczekiwań w ostatnich tygodniach spisuje się natomiast Maciej Janowski. Polak znajduje się co prawda na szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej, ale jego ostatnie występy nie napawają optymizmem przed biegami w stolicy Szwecji.

- Maciej nie grzeszy szybkością i trochę nad tym ubolewam. Ten sezon jest bardzo przeciętny w jego wykonaniu, choć w Grand Prix i tak jedzie mimo wszystko lepiej niż w lidze. Przykro było słyszeć, kiedy przed tygodniem po meczu w Poznaniu stwierdził, że w zasadzie skończyły mu się już koncepcje. W Grand Prix trzeba być w wysokiej formie, a o końcowym wyniku i tak decydują szczegóły - dodaje Frątczak.

Jacek Frątczak typuje:
1. Greg Hancock
2. Jason Doyle
3. Bartosz Zmarzlik
4. Tai Woffinden
------
5. Piotr Pawlicki
8. Maciej Janowski

Źródło artykułu: