Jacek Gajewski odpowiedział Mirosławowi Kowalikowi. "Taki strateg pewnie by tak nie zrobił"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Jacek Gajewski
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Jacek Gajewski

Kacper Gomólski odjechał w niedzielnym meczu ze Stalą Gorzów tylko dwa wyścigi. Później był zmieniany przez Jacka Gajewskiego. W ocenie Mirosława Kowalika menedżer torunian popełnił błąd.

Mirosław Kowalik nie po raz pierwszy w tym sezonie skrytykował Jacka Gajewskiego. Tym razem w trakcie transmisji z meczu Get Well Toruń - Stal Gorzów stwierdził, że menedżer gospodarzy popełnił błąd, odstawiając od składu po dwóch biegach Kacpra Gomólskiego. - Analizowałem jak przebiega mecz i w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że mam czterech zawodników, którzy poradzą sobie w biegach nominowanych. Mam na myśli Hancocka, Holdera, Miedzińskiego i Vaculika - tłumaczy w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Gajewski.

- Chciałem w związku z tym wykorzystać do maksimum Przedpełskiego, który jechał bardzo dobrze. Przegrał ze Zmarzlikiem, ale później dwa razy przyjechał na 5:1. Kolejny start nie był udany, ale w piątym swoim biegu Paweł wygrał. To normalne ryzyko, które czasami należy podjąć. Raz się udaje, innym razem nie. Podejrzewam, że tak wspaniały ekspert, komentator, znany taktyk i strateg jak Mirosław Kowalik, który znakomicie prowadził w poprzednich latach toruńską drużynę, pewnie po czwartym starcie Pawła nie zdecydowałby się, żeby puścić go piąty raz - dodaje menedżer gospodarzy.

Torunianie wygrali niedzielny mecz 49:41 i mogą mówić o niedosycie. W pewnym momencie Get Well prowadził już nawet różnicą 14 punktów. - Czuję coś pomiędzy zadowoleniem a rozczarowaniem. Na pewno jest niedosyt. W pewnym momencie wydawało się, że będziemy w stanie powiększyć przewagę. Gorzowianie to jednak klasowy zespół. Potrafili wykorzystać nasze słabości. To finał i na tym etapie dochodzi czasami do walki wręcz. Jeśli spojrzymy na zdobycze punktowe zawodników, to od razu widać, że dosłownie każdy może wygrać bieg lub równie dobrze dojechać do mety ostatni. W tym meczu to się zdarzało - podkreśla Gajewski.

Spotkanie na Motoarenie zakończyło się pechowo dla Adriana Miedzińskiego i Martina Vaculika, którzy zaliczyli groźny upadek w czternastym wyścigu. - Na razie nie ma większych powodów do zmartwień. Myślę, że ten tydzień pozwoli im dojść do pełni sił. Na pewno przyda im się kilka dni odpoczynku. Mam nadzieję, że w dobrej dyspozycji pojadą do Gorzowa i nam pomogą - dodaje na zakończenie menedżer torunian.

ZOBACZ WIDEO Łzy Kajetanowicza. "Marzyłem o tym sukcesie" (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (107)
avatar
Fanatiker
20.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby nie popełnił błędu, anioły utrzymałyby 14 pkt prowadzenie! To taki człowiek z rasy tych nieomylnych 
avatar
Bawarczyk
19.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powoli zaczyna mnie draznic nieomylna postawa pana Gajewskiego!
Kim on jest - zbawicielem zuzla w Polsce?
Facet robi oczywiste bledy i przedstawia je jako super zagranie.
Srednio inteligentny
Czytaj całość
avatar
mon_chéri
19.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gajewski po prostu zaryzykowal, chciał zbudować jak największą zaliczkę, nie udało sie trudno. Po czasie zawsze łatwo mówić ze to był błąd, bo bieg po biegu, ze to nie miało sensu, ale jakby Pa Czytaj całość
avatar
Szermierz1
19.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gajewski to b. niesympatyczny gość.Nie jest ekspertem żużlowym tylko lizusem właściciela klubu.Nazwano go menagerem,choć ma niewiele pojęcia o żużlu.Osobnik który nie uprawiał tego sportu,nie Czytaj całość
avatar
RECON_1
19.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wiadomo ze po meczu kazdy jest madry ale ja bym zostawil Gomole na trzeci start.