Choć Greg Hancock pozostał liderem cyklu SGP po Grand Prix Niemiec, to jego przewaga nad Jasonem Doylem stopniała do pięciu punktów. Wszystko za sprawą finału, w którym Australijczyk triumfował, a Amerykanin przyjechał do mety jako trzeci. - Walka była niesamowita. Chciałem wygrać, jak każdy wyścig, ale Jason w tym sezonie jest niewiarygodnie szybki. Zwyciężył zasłużenie, a ja cieszę się z trzeciego miejsca. Kolejne podium w mojej karierze. Nie mam na co narzekać - powiedział jak zwykle uśmiechnięty Amerykanin.
Powrót cyklu SGP do Niemiec okazał się sukcesem frekwencyjnym. - Wspaniale jeździło się przy tak tak licznej publiczności. Naprawdę powrót do Niemiec do dobry ruch promotorów cyklu. Mam nadzieję, że wrócimy tutaj na dłużej. Atmosfera była wspaniała, a widać, że kibice spragnieni są żużla w najlepszym wydaniu - dodał Hancock.
Jedyny uczestnik cyklu Grand Prix, który startuje od jego początku w 1995 swój okrągły jubileusz będzie świętował w kolejnej rundzie w Sztokholmie. - Opuściłem jeden turniej z uwagi na kontuzję i mój dwusetny turniej przypadnie w Szwecji. Uwielbiam tamtejszy tor i nie mogę się już doczekać mojego jubileuszu właśnie w Szwecji, gdzie jest mój drugi dom. Jak go uczczę? Najlepiej byłoby zwycięstwem - zaśmiał się Hancock.
Maciej Kmiecik z Teterow
ZOBACZ WIDEO: Żużlowa prognoza pogody na niedzielę