W Poznaniu, który gości w tym roku Betard Spartę, rozegrano przedostatnie zawody żużlowe w sezonie. Po cichu liczono na to, że nie najlepsza frekwencja z dotychczasowych meczów zostanie podreperowana. Zakładano, że na trybunach zasiądzie komplet siedmiu tysięcy kibiców, ale cel ten nie został zrealizowany.
Organizatorzy przyznają, że przeszkodą okazała się pogoda. - Gdyby było słonecznie, na pewno mielibyśmy komplet kibiców. Zainteresowanie było naprawdę duże. Niestety niebo od rana było zachmurzone, a już w południe zaczęło lekko padać. Otrzymaliśmy wiele telefonów od kibiców. Namawialiśmy ich do przybycia na stadion, ale część z nich, widząc pogarszającą się pogodę, niestety się na to nie zdecydowała. Na szczęście trybuny nie świeciły pustkami. Frekwencja w granicach pięciu tysięcy to nie taki zły wynik - podkreśla prezes PSŻ Poznań, Arkadiusz Ładziński.
Frekwencję na golęcińskim obiekcie podreperowali niewątpliwie gorzowianie. Sektor gości był bowiem zapełniony. - Rzeczywiście, przyjęliśmy wielu kibiców drużyny przyjezdnej. Na trybunach zasiadła prócz tego spora liczba poznaniaków i kibiców Sparty z Wrocławia. Pod względem organizacyjnym zdaliśmy na pewno egzamin. Dla nas, poznaniaków było to na pewno duże przedsięwzięcie. Można powiedzieć, że mieliśmy w na Golęcinie małe Grand Prix. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała, a Sparta nie sięgnęła po wynik, który by ją zadowalał - kwituje Ładziński.
W Poznaniu rozegrany zostanie w tym sezonie jeszcze jeden mecz żużlowy. Prawdopodobnie będzie to spotkanie o 3. miejsce w PGE Ekstralidze. Wrocławianie po niedzielnej porażce mają znikome szanse na finał rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: Piszczek: nikt nie mówił, że eliminacje będą łatwe (źródło TVP)