Po śmierci Krystiana Rempały ponownie rozgorzała dyskusja na temat bezpieczeństwa żużlowców. Czy to zagadnienie było także przedmiotem rozmów w gronie zarządu Międzynarodowej Federacji Motocyklowej (FIM)? - To nie jest tak, że FIM na każdym posiedzeniu zarządu omawia kwestie bezpieczeństwa zawodników. Przy FIM funkcjonują komisje, które mają za zadanie zbieranie informacji, badanie niepokojących sygnałów i stawianie właściwych wniosków. Badane są poszczególne wypadki i raz w roku otrzymujemy stosowne wnioski. Posiedzenia zarządu mamy raz na kwartał. Sprawozdania i raporty przedstawiają przewodniczący poszczególnych komitetów. Zbiorczo raz w roku otrzymujemy przed zgromadzeniem ogólnym wnioski dotyczące niepokojących zjawisk i propozycje zmian. Trudno, żeby wszyscy byli ekspertami i wypowiadali się w każdej kwestii. Od tego są odpowiednie grupy fachowców - tłumaczy Andrzej Witkowski.
Wśród osób, które zwracały uwagę na bezpieczeństwo żużlowców był między innymi Krzysztof Cegielski. Prezes stowarzyszenia Metanol postawił tezę, że przy obecnym sposobie przygotowania torów i powrocie do tłumików, które obowiązywały przed 2010 rokiem, żużel stałby się sportem znacznie bezpieczniejszym, niż obecnie. Prezes Polskiego Związku Motorowego jest jednocześnie członkiem zarządu FIM. Czy istnieje możliwość wprowadzenia takich zmian?
- Z proceduralnego punktu widzenia istnieje możliwość podjęcia działań, które doprowadzą do takiej decyzji. Zacznijmy jednak od początku. To Skandynawowie podnosili głos, że z powodu głośności zamykają im kolejne stadiony. Właśnie dlatego zdecydowano się wprowadzić tłumiki, które spełniały wymogi głośności. Z tym nie da się walczyć, bo cały świat żąda, żeby było ciszej. Jestem gotowy zgłosić odpowiedni projekt. Ale musimy mieć pewność, że to faktycznie wina tłumików. Nie można składać wniosków, bo tak twierdzi Tomasz Gollob. Inni zawodnicy są odmiennego zdania. Musimy mieć kompetentną opinię i ekspertyzę, która podważy rozwiązania zaproponowane przez FIM. Wówczas możemy powiedzieć, że coś jest niebezpieczne, bo mamy badania potwierdzone na przykład przez Politechnikę Poznańska czy Polski Instytut Motoryzacyjny. Wówczas my możemy wnieść to do Komisji Wyścigów Torowych (CCP). CCP z kolei zgłasza to do Komisji Technicznej, w której są fachowcy między innymi od żużla i rozpoczyna się fachowa dyskusja oraz powoływana jest odpowiednia grupa robocza - wyjaśnił prezes PZM.
Czy zatem jest szansa na powrót do starych tłumików? - Taka możliwość istnieje. Konieczne są dwa założenia. Po pierwsze spełnienie wymogu głośności, po drugie bezpieczeństwo zawodników. Jeżeli ktoś podpisze się pod takim wnioskiem, to na pewno FIM się nad nim pochyli. Wówczas można nawet w trybie pilnym zwołać posiedzenie zarządu, na którym tylko to będzie przedmiotem rozmów - zakończył Andrzej Witkowski.
Zdaniem ekspertów stworzenie tłumika przelotowego, który spełniałby wymagania odnośnie głośności i był zbliżony swoją specyfiką do produktu, który miał homologację przed 2010 rokiem, jest niemożliwe. Jedyną drogą powrotu wydaje się być zatem wykazanie, że tłumiki wprowadzone po 2010 roku są niebezpieczne dla życia zawodników. Czy znajdzie się ktoś, kto poza słowami będzie potrafił przedstawić na to odpowiednie dowody?
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota trafił w sedno? "Największym problemem żużla nie jest tytan i tłumiki"