Marek Cieślak: Gollob mentorem dla kadry? Dlaczego nie

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Marek Cieślak i Tomasz Gollob
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Marek Cieślak i Tomasz Gollob

Tomasz Gollob pożegnał się z reprezentacją Polski, a jego młodzi następcy stoczyli porywający pojedynek na PGE Narodowym z Resztą Świata. Marek Cieślak zapewnia, że miejsce w kadrze dla Golloba będzie zawsze. Rola? Powinien ją sobie sam określić.

WP SportoweFakty: Przyzna pan, że świadkami pięknych obrazków byliśmy w niedzielę na PGE Narodowym. Tomasz Gollob ze łzami w oczach żegna się z reprezentacją Polski, a jego młodzi następcy walczą jak lwy do ostatniego wyścigu niczym w pamiętnych finałach Drużynowego Pucharu Świata...

Marek Cieślak: Jak widać, czegoś się nauczyli od kapitana.

Tej zadziorności i walki do końca?

- Tomek przecież z tego słynął. Dla niego nie było straconych pozycji. Ile razy wyprowadzał nas z wydawałoby się beznadziejnej sytuacji. Wiadomo, że w Warszawie jechaliśmy bardzo młodą drużyną w połowie złożoną z juniorów.

ZOBACZ WIDEO Łzy Tomasza Golloba. Mistrz pożegnał się z reprezentacją

{"id":"","title":""}

Chyba tak młodej reprezentacji jeszcze pan nie prowadził?

- Zdecydowanie. To była najmłodsza reprezentacja Polski jaką ja prowadziłem, ale nie tylko. Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek nasza reprezentacja była kiedykolwiek młodsza. To jest ogromny kapitał na przyszłość. Te zawody wiele nauczyły tych młodych chłopaków.

To był przedsmak tego, co kilku z tych żużlowców może czekać w Manchesterze podczas Drużynowego Pucharu Świata? Nowy tor, nowa nawierzchnia i nowy owal. To chyba świetna lekcja przed najważniejszą imprezą sezonu?

- Pewnie i dlatego cieszę się, że ci młodzi chłopcy pojeździli sobie przez dwa dni na PGE Narodowym. Nie wszyscy jechali w sobotę, ale był też piątkowy trening, niektórzy wystartowali w sobotę w Grand Prix. Pewnie, że szkoda, że żadnego z Polaków nie było w wielkim finale, ale wstydu nie przynieśli. Na takim torze jednodniowym niektórzy z nich jechali pierwszy raz w życiu. W meczu Polska – Reszta Świata przegrywaliśmy, ale w drugiej części zawodów wyciągnęliśmy trochę wniosków. Dogoniliśmy rywala i na dwa okrążenia przed metą ostatniego wyścigu był remis.

Pomimo towarzyskiego charakteru spotkania, walka była na całego, wszak na PGE Narodowym nie wypada przegrywać...

- Jasne, nikt nie patrzył na to, że są to towarzyskie zawody. Jedni i drudzy chcieli wygrać.

Miał pan w składzie tylu juniorów, bo przygląda się pan zawodnikom do lat 21 pod kątem rezerwowego na Drużynowy Puchar Świata?

- Będziemy jeszcze testować. Dlatego też wziąłem aż trzech juniorów na to spotkanie. Czas selekcji jeszcze nie nadszedł. Daleka droga do tego, kto pojedzie w DPŚ.

Wspominał pan wiele razy, że odmładzanie kadry nastąpiło w naturalny sposób, ale chyba nie zamyka pan drogi do reprezentacji żużlowcom po trzydziestym roku życia, oczywiście pod warunkiem odpowiedniej formy?

- Oczywiście. Nie będę robił szlabanu komuś z uwagi na wiek. Jest kilku zawodników, którzy wcale jeszcze nie są starymi, a potrafią jechać. Krzysztof Kasprzak wrócił do formy i jedzie dobrze w tym roku. Mamy też Janusza Kołodzieja. Zobaczymy. Jeszcze jest czas na wybór. Dopiero jest połowa maja.

Tomasz Gollob mówi, że pomimo pożegnania z kadrą, jak zajdzie taka potrzeba "będzie pod bronią" i każdej chwili jest gotowy pomóc reprezentacji. Co pan na to?

- Myślę, że Tomek więcej by pomógł reprezentacji swoją osobowością.

Może zatem warto pomyśleć nad nową rolą dla Tomasza Golloba? Mentor, doradca?

- Dlaczego nie? Myślę, że dobrze byłoby, gdyby taki zawodnik jak Tomasz Gollob, taka osobowość, był blisko kadry.

Nie jest czasami tak, że jak ci młodzi zawodnicy widzą w parku maszyn Tomasza Golloba, czują jego obecność i wsparcie, to walczą jeszcze bardziej, by nawiązywać do sukcesów, które stały się udziałem polskiej legendy speedwaya?

- Na pewno Tomasz Gollob cieszy się dużym autorytetem i poważaniem. Jego rola w kadrze zależy od niego. Jeśli będzie chciał pomóc, doradzić czy po prostu być z tą kadrą, zawsze ma tutaj miejsce.

Byliśmy świadkami pożegnania godnego wielkiego mistrza. Nie jedna łezka zakręciła się w oku, a wzruszenie wręcz odbierało głos Tomaszowi Gollobowi...

- To jest przecież 25 lat pięknej historii polskiego żużla. Na pewno nie jest łatwo mu teraz powiedzieć: do widzenia. Reprezentacja Polski to przecież wielki kawał jego sportowej kariery.

Żużlowy weekend na PGE Narodowym sprawdził się idealnie. Za rok może także warto zrobić dwie imprezy w Warszawie?

- Taki weekend jak teraz faktycznie wypalił. Nie jest łatwo budować na inne zawody tor na PGE Narodowym, ale może warto zapisać do tradycji, by po Grand Prix w Warszawie, kolejnego dnia rozgrywać mecz reprezentacji Polski.

Rozmawiał: Maciej Kmiecik

Źródło artykułu: