Zespoły Eko-Dir Włókniarza Częstochowa i Speedway Wandy Instal Kraków stworzyły pod Jasną Górą ciekawe widowisko. Na torze wiele się działo za sprawą mijanek. Co najgorsze dla zespołu gości, wyprzedzającymi byli głównie gospodarze. - Zabrakło nam czwartego do brydża. Mnożyły się błędy na trasie. Głupio traciliśmy punkty. Prowadziliśmy biegi, by je ostatecznie przegrać. Biegi, które powinniśmy co najmniej zremisować przegrywaliśmy. Staraliśmy się powalczyć jak najlepiej, aby mieć przed rewanżem szanse na punkt bonusowy. Niewiele zabrakło do tego, aby z przodu była czwórka przy naszym wyniku - ocenił mecz w wykonaniu krakowskiej drużyny prezes Paweł Sadzikowski.
Jak słusznie zauważył sternik krakowskiego klubu, w jego zespole zabrakło czwartego punktującego na odpowiednim poziomie zawodnika. Dobrze pojechali Grzegorz Walasek (13 punktów), Mateusz Szczepaniak i Patrick Hougaard (po 10 punktów). Kolejny na liście najlepiej punktujących zawodników Wandy był Edward Mazur, który zdobył zaledwie 3 punkty. W oczy rzucił się jednak fakt, że sztab szkoleniowy krakowskiego klubu nie wykorzystał w maksymalny sposób rezerw taktycznych. Hougaard już od ósmego wyścigu mógł pojawić się na torze w dodatkowym biegu. To nie nastąpiło. Prezes Wandy nie uważa jednak tego za błąd. - Żeby robić rezerwy, to trzeba mieć najpierw kogo z niej puścić. Nie zauważyłem błędów ze strony naszego sztabu - zakończył Paweł Sadzikowski.
W kolejnym meczu Speedway Wanda Kraków będzie podejmowała na własnym torze Orła Łódź.
ZOBACZ WIDEO Marcin Rempała: Dwóch zawodników nie wygra meczu (źródło TVP) [color=black]
{"id":"","title":""}
[/color]
Pan trener strategii uczyl sie chyba podczas ukladania pasjansa.
Treningi nie potrzebne, r/t zbedne, a punktujacy junior to spisek masonski